Zapraszamy do komentowania naszego nowego artykułu - Paweł Wimmer i inni o cenach eKsiążek.

Ciekawe, czy to niedawno nie W.A.B. przekonywał, że chce ujednolicić ceny e-booków i tradycyjnych wydań?
Teraz natomiast w ramach Woblink będzie sprzedawał za 70%.

O ile ceny niektórych książek są ok, tak za inne, są wyraźnie przesadzone.
Moim osobistym limitem cenowym jest jakieś 20 zł za pozycję.

Niedawno wyszła 1 część trylogii Folletta- "Upadek gigantów" - ponad 1000 stron. Kosztuje w twardej oprawie średnio 48 zł(pewnie w wersji elektornicznej nigdy oficjalnie nie wyjdzie). Natomiast "Statek" - Stefana Manii 439 stron i autor jakby mniej znany - kosztuje 49,90. Ja na pewno nie kupię w tej cenie. Właśnie kupiłem 3 książki w księgarni Legimi za 41 zł. I wiem, że będą bardzo dobrze prezentowały się na moim BOXXie. Nic tylko rozpocząć hodowlę wiadomo czego i gdzie

Zgadzam się P.Wimmerem - mniej więcej połowa ceny paperbacka (czyli w polskich warunkach 15-20zł) to maximum jakie ja jestem gotów zapłacić za ebooka (np. kupuję od Baen'a po $6, nie kupuję w Amazonie po $15). A jak widzę że miałbym zapłacić ze ebooka więcej niż za wydanie papierowe to normalnie krew mnie zalewa z wściekłości na sklep/wydawcę.

Zobaczymy czy te 70 procent nie zamieni się w praniu w widełki 70-99 procent ceny wydania papierowego albo 70 procent ceny hardcovera. Na razie to mamy do czynienia z zapowiedziami a nie prawdziwym cennikiem, dlatego wstrzymałbym się z komentowaniem cen w Woblinku.


Cały czas mnie ciekawi czy ksiażki będą kupowane jako app-in-purchase (wtedy jeszcze muszą odpalać kasę Apple) czy też sama transakcja będzie przebiegała poza aplikacja przez przeglądarkę, tak jak robi to Kindle for iPhone (wtedy nie muszą się z nikim dzielić).

Najśmieszniej by było gdyby Woblink w ogóle nie przeszedł procsu akceptacji w appstore. Apple ma dość nieczytelne zasady przyjmowania aplikacji i nie raz odrzucało programy z niezbyt jasnych powodów.

Prawdopodobnie będzie to koło 70%-80% ceny okładkowej wydania papierowego w miękkiej oprawie - tyle, że ta ostatnie lubi być w wielu księgarniach znacznie obniżana, więc będzie dochodziło do paradoksów jak z Larssonem droższym w formacie cyfrowym niż papierowym (cena okładkowa: 44,90 zł, eBook: 39,90 zł, Selkar za papier chce 31 zł).


Na początku będą to zakupy przez aplikację, gdzie oni odpalają 30% Apple. Pisałem o tym w artykule, który jest tu komentowany, really...

Wiem, że pisałeś, że takie są plany, ale jestem ciekaw ja kto będzie w praktyce, bo sprawa wcale nie jest taka prosta jak ci sie wydaje. Nawet kiedy korzystają z funkcji in-app-purchase to są 2 możliwości. Albo każda książka jest osobnym in-app-purchase albo wykupuje się kredyty jako in-app-purchase za ktore później dopiero kupuje się książki. Po co komplikować sprawę tak jak w drugim wypadku? Jest powód! Każde in-app-purchase przechodzi osobno proces weryfikacji w appstore tak jak aplikacja czy jej aktualizacja. W praktyce oznacza to nawet kilkutygodniową obsuwę, kompletnie nie ma się wpływu na to, kiedy będzie premiera książki w aplikacji i zawsze istnieje ryzyko odrzucenia książki (np mogą uznać ją za obsceniczną). Rozwiązanie z kredytami/tokenami sprawdza się w grach ale przy ksiażkach tworzenie fikcyjnej waluty może być trochę dziwne.

Ciekawe czy mnie zlinczujecie, jeśli powiem, że w niektórych wypadkach byłbym skłonny zapłacić za ebooka sporo więcej, niż za papierową książkę...

Mam na myśli zwłaszcza jakieś grube tomiszcza, które nie nadają się do noszenia w plecaku

Mimo wszystko książkę możesz próbować sam zdigitalizować
Choć to jednak żmudna nieco robota. Zwłaszcza w przypadku grubych pozycji.

Właśnie o to chodzi. Jeśli mam mieć papierową książkę która jest nieporęczna, albo przy której musiałbym się dodatkowo napracować, to z mojego punktu widzenia bardziej opłaca się ją kupić w formie ebooka, niż samemu kombinować. Plus kilka złotych za brak konieczności jechania do księgarni (w której potrzebnej książki może akurat nie być).

Oczywiście ebook musi być w jakimś sensownym formacie. Nie PDF, jakiś blob z DRMem, albo książka byle jak sformatowana jak "klasyka Virtualo".

A teraz coś skandalicznego.
Ebook w Amazonie droższy niż paperback:
http://www.amazon.com/exec/obidos/tg/de ... 4?v=glance

Teraz pewnie wszyscy nasi forumowi posiadacze kindle z wściekłością roztrzaskują je o ściany

Na otarcie łez pozostaje Wam pocieszenie w postaci treści książki opublikowanej przez samego autora na jego www: http://www.catb.org/~esr/writings/taoup/html/

W sumie ciekawe ile ludzi kupuje to od o'Reilly przez Safari books online:
http://my.safaribooksonline.com/0131429019

Ale Ty wiesz, że to dlatego, że sprawdzałeś cenę dla Europy? W przypadku USA paperback jest za 38.99$, a wersja na Kindle - za 31.99$.

Ostatnia uwaga pana Pawla Wimmera jest surrealistyczna -- to nie piraci zabija rynek ebookow, ale wydawcy, ktorzy ciagle "chcieliby, ale sie boja". Natura nie znosi prozni. Jak na razie w Polsce jest dramat jesli chodzi o wydawnictwa naukowe -- wydawcy po prostu sie chyba wsciekli i jest zupelna blokada.

Oczywiscie hipotetycznie mozna zalozyc, ze dana osoba (potencjalny klient) majaca aspiracje naukowe, w swiecie internetu, ipodow powie sobie "aaa, ja nie bede robil kariery, bede pil piwo", ale watpie -- realia sa takie, ze pojdzie do biblioteki i ksiazke skseruje lub zeskanuje.

A ciekawostka, ze nigdy nie slyszalem opinii, ze biblioteki zabijaja cokolwiek.

Oj nie ma blokady, jest całkiem dobry http://www.ibuk.pl od PWN-u. Tyle że da się czytać tylko na komputerze.

Czyli jest blokada. Skoro jest tylko jeden i jeszcze z takim idiotycznym ograniczeniem.