Chmura vs kabel – dogrywka
Jakiś czas temu popełniłem już na swoim blogu konkretny wpis porównujący te metody dostarczania książek na czytniki Kindle, gdzie skupiłem się na znaczących różnicach w rozmiarze finalnym plików i tylko z rozpędu wspomniałem, że chmura dokonuje pewnych optymalizacji. Żeby być dobrze zrozumiałym – to nie jest takie psucie e-booka, jakiego dokonuje np. Calibre, a prawdziwe, wartościowe optymalizacje.
Dziś trafiłem na mały przykład, który obrazuje kolejną przewagę „chmury”.
Książka to dzisiejsza pozycja z
https://www.packtpub.com/packt/offers/free-learning: „D3.js By Example” w formacie MOBI. Po lewej wersja wrzucona po kablu. Po prawej wersja z „chmury”. Ten sam fragment. W obu przypadkach ustawiałem maksymalną wielkość fontu – co widać na zrzutach – u mnie oznacza to nominalnie (przy braku modyfikatorów w CSS) 11,33 punktów PS. Wersja wgrana po kablu jest ledwo czytelna (o ile jest) – font drobniejszy niż w PDF. Nie wyobrażam sobie by takie ustawienie było dla kogokolwiek wygodne. Przy mniejszych wartościach fontu (np. 3 lub 4 poziom, których używam na co dzień) książka przestaje być czytelna. Chmura ucywilizowała to i całość jest dużo łatwiejsza w odbiorze.
Pomijam w tym miejscu formatowanie e-booka (wyrównanie tekstu do lewej, brak dzielenia wyrazów) – po prostu wrzucałem pliki nijak nie modyfikowane – prosto z księgarni.
Dla mnie to kolejny „gwoździk do trumienki” wysyłania po kablu – po prostu w ten sposób otrzymujemy pliki pod każdym względem gorsze – większe, wolniejsze i gorzej sformatowane. O ile to ostatnie można zniwelować dobrym przygotowaniem e-booka, o tyle pozostałe dotyczą 100% wszystkich możliwych plików w formacie MOBI (KF8).