Marcin Wolski - "Noblista"
Po przyzwoitym
thrillerze z elementami
science-fiction, jakim była ksiązka
"Nieprawe łoże" z zaciekawieniem sięgnąłem po jej nieformalną kontynuację - czyli
"Noblistę". Kilka wątków z poprzedniej powieści zostaje w dość sensowny sposób rozwinięta, ale główną osią jest zupełnie nowa, fascynująca i pełna zwrotów akcji quasi-detektywistyczna historia, w której może trup nie ściele się aż tak gęsto, za to niebezpieczeństwo czyha za każdym rogiem. Główny bohater swoim prywatnym śledztwem wymierzonym w ikonę literackiej kultury wkłada kij w szprychy spisku sięgającego czasów komuny i tajnych współpracowników. Spisku, który trwa do dzisiaj...
"Noblistę" jednak ciężko jednoznacznie uznać za książkę całkowicie udaną. Lekko irytujący jest główny bohater, który jako żywo przypomina
Macieja Podlaskiego (głównego bohatera
"Nieprawego łoża") - wkurza mnie już to, że po raz kolejny centralną postacią jest niemłody intelektualista, ustawiony życiowo, ze skłonnością do (i powodzeniem u...) młodych panienek. Nie wiem, może
Wolski próbuje w ten sposób przemycić do książki, jakieś swoje fantazje, albo co?...
Słabym ogniwem tej powieści jest jej zakończenie, które wywołało u mnie lekki uśmieszek. Robi się nagle za dużo akcji w iście
bondowskim stylu. Akcji, jakoś nie współgrającej z prowadzonym wcześniej mozolnym i ciekawym śledztwem. Wszystko nagle zostaje załatwione rach-ciach, tak jakby autorowi brakło koncepcji na
suspens tego, co tak dokładnie i udanie wcześniej zaplanował. Poza tym wprowadzenie na arenę dwóch postaci (i ich akcji), które niczym
deus ex machina rozwiązują większość problemów
Wiktora Leśniewskiego naprawdę zakrawa na śmieszność i wydaje mi się jakimś nieświadomym nawiązaniem do
"Rozmów kontrolowanych".
Irytujący jest też mały
pean na cześć
"Kaczorów", ale tego akurat po
Wolskim spodziewać się było można...
W powieści mniej jest elementów nadprzyrodzonych (w stosunku do
"Nieprawego łoża") i chociaż mają one niemały udział w wydarzeniach, to wg mnie dobrze się stało, że autor zredukował ich ilość i znaczenie. Świetnym zabiegiem - po raz kolejny - jest wprowadzenie "powieści w powieści", czyli fragmentów
"Łacińskiej układanki", odsłaniających kilka faktów istotnych nie tylko dla fabuły książki, ale także ciekawych z historycznego punktu widzenia.
Podsumowując: książka dobra, trzymająca w napięciu i wciągająca, jakkolwiek efekt psuje dodane "od czapy" zakończenie rodem z taniego filmu sensacyjnego (lub taniej powieści sensacyjnej, który to gatunek często jest wyszydzany na kartach
"Noblisty"). Polecić wypada, choć z bólem serca trzeba przyznać, że nie jest to
Wolski w szczytowej formie.
Ocena: 3/5