Szumski Jerzy - Pan Samochodzik i Bursztynowa Komnata
Szumski Jerzy - "Pan Samochodzik i Bursztynowa Komnata"
Po całkiem niezłym,
"...kindżale Hasan-beja", który jakkolwiek "szału nie robił", to okazał się przyzwoitym czytadłem podtrzymującym pamiętny klimat oryginalnej serii pióra
Nienackiego, bez większych oporów sięgnąłem po kolejne dwa tomy, tym razem opisujące poszukiwania legendarnej
Bursztynowej Komnaty.
Od razu przyznam, że nie zawiodłem się a nawet mam o wiele bardziej pozytywne wrażenia niż w przypadku
"...kindżału Hasan-beja", w którym autor najwyraźniej dopiero się rozkręcał i próbował na czytelnikach nowe pomysły (wprowadzenie nowego głównego bohatera, "samochodzika" i udana próba "uwspółcześnienia"). W
"...Bursztynowej Komnacie" Szumski poczyna sobie znacznie lepiej, jakby pewniej poczuł się na stworzonym sobie gruncie i w ramach dość naiwnej w założeniu konwencji.
Po raz kolejny otrzymałem to, co podobało mi się w
"...kindżale Hasan-beja", a więc "gładko wchodzącą" opowieść przygodową z świetnie wkompilowanymi elementami edukacyjnymi. Co mi tam, przyznam się - młody już nie jestem, ale większość ciekawostek historycznych, legend i podań dotyczących Bursztynowej Komnaty, poznałem po raz pierwszy. Okazało się nawet, że miałem nikłe mniemanie o tym, jednym z najsłynniejszych skarbów
Europy. I nieważne, ile z tego, co opisał
Szumski jest prawdą - ja "łykałem" te wszystkie rewelacje z wypiekami na twarzy!
Jest też intryga, o wiele bardziej skomplikowana, niż w przypadku poprzedniej części. Na dodatek wiele zwrotów akcji zaskakuje - a momentami książka przypomina całkiem solidny kryminał!
Jeśli chodzi o
Pawła Dańca - może to trochę naiwne z mojej strony, ale ja tego bohatera, w tej konwencji w "kupuję". Nieważne, że jest on takim polskim połączniem
Indiany Jonesa z
Jamesem Bondem - jest cholernie sympatyczny, mądry a jak potrzeba to potrafi naprać po pysku. Mi to pasuje
Oby ktoś taki rzeczywiście pracował w stosownym ministerstwie, ech...
Reszta postaci też mniej już razi sztucznością niż poprzednim razem - nawet
Zosia i
Jacek, siostrzeńcy
pana Tomasza już mnie tak nie denerwowali, jak wcześniej. Samego
Pana Tomasza strasznie mało - przez oba tomy siedzi w HQ i zajmuje się odbieraniem raportów i wydawaniem rozkazów - co w sumie nawet mi odpowiada, bo przecież młodzik to już nie jest, co ma się po lasach uganiać za bandziorami... Do grona lubianych bohaterów dołączył też sympatyczny jasnowidz
Onufry Rzecki - jego wkład wkład w poszukiwania jest spory i absolutnie nie przegięty - nabrałem pozytywnego mniemania o radiestezji, swoją drogą
Fajną postacią jest też tajemniczy "kowboj" z drugiego tomu
"...Bursztynowej Komnaty" - postać enigmatyczna w całej rozciągłości...
Minusy? Jest kilka. Przede wszystkim okazuje się, ze 10 lat to kawał czasu i odcinek ten się trochę zestarzał. Nie chodzi tu tylko o dialogi, które wciąż bywają sztuczne, ale o ogólne tło wydarzeń. Może to maniera
Szumskiego, ale wszystko nosi znamiona "zaprzeszłej Polski", jak mawia moja babcia. "Komórkowiec" to tutaj rarytas, nie ma internetu, itp. Ciekaw jestem nowszych odcinków, kiedy to większość nowinek technicznych będzie w użytku codziennym...
Do minusów zaliczyłbym zakończenie drugiego tomu, który jest dla mnie jednym, wielkim... WTF!? A'propos: nie jest tak, że te dwa tomy stanowią jedną całość, choć oczywiście są ze sobą połączone. Pierwszy kończy się moim zdaniem idealnie - drugi, niezupełnie. Niektórym może się takie zakończenie spodobać, mnie jednak - po całym tym szukaniu, potyczkach ze "złoczyńcami", odkrywaniu sekretów i tak dalej - tylko wnerwiło.
Podsumowując - dwa bardzo dobre odcinki
pana Samochodzika, po prostu... Szkoda, że autorowi, tak krótko dane było tworzyć kontynuację serii.
Ocena 4/5 (zbiorcza, za oba tomy)