Lehane Dennis - "Wyspa skazańców"
"Wyspa skazańców" - Dennis Lehane
"Wyspa skazańców" to mój pierwszy kontakt z twórczością powszechnie chwalonego
Dennisa Lehane. Zabierając się do lektury, spodziewałem się ciężkiego, współczesnego kryminału. Otrzymałem kryminał staroszkolny ze świetnie skonstruowaną intrygą podporządkowaną jednak finałowemu
twistowi - przyznaję zaskakującemu, choć trochę irytującemu...
Teddy Daniels przybywa na tytułową wyspę by przeprowadzić dość nietypowe śledztwo - pod płaszczykiem poszukiwania zaginionej w tajemniczych okolicznościach pacjentki szpitala dla psychicznie chorych, realizuje bardzo osobiste dochodzenie. Szpital to dość specyficzny, zarówno pod względem stosowanych w nich metod, jak i samych pacjentów, z których większość to niebezpieczni psychopaci. Okazuje się, że równie niebezpieczny może być sam personel i kadry, ale to tylko czubek góry lodowej...
Czyta się
"Wyspę skazańców" 'jednym tchem'. Śledztwo do skomplikowanych specjalnie nie należy, za to finał i powiązanie poszczególnych etapów dochodzenia z tym, czego dowiadujemy się w końcówce to już wyższa szkoła jazdy. Uwielbiam takie zakończenia i to również mi się spodobało - swoją drogą jedno z najbardziej zaskakujących, jakie dane mi było przeczytać.
A postaci? Świetnie skonstruowane, budzące kiedy trzeba sympatię czytelnika (
Ted,
Chuck) a kiedy indziej odrazę (tajemniczy
Komendant). Niezłym zabiegiem jest wywoływanie u czytelnika stopniowej zmiany nastawienia do poszczególnych bohaterów w miarę ujawniania kolejnych elementów 'układanki'.
Naprawdę warta przeczytania powieść, praktycznie pozbawiona jakichkolwiek 'minusów' (no, może poza 'zakończeniem' po 'zakończeniu', takim swoistym epilogu, który mnie lekko wnerwił
).
Ocena 4/5