eKsiążki
https://forum.eksiazki.org/

Krajewski Marek - "Śmierć w Breslau"
https://forum.eksiazki.org/recenzje-i-j-k-l-f125/krajewski-marek-smierc-w-breslau-t2157.html
Strona 1 z 1

Autor:  muaddib2 [ 27 mar 2008 19:40:50 ]
Tytuł:  Krajewski Marek - "Śmierć w Breslau"

"ŚMIERĆ W BRESLAU" - MAREK KRAJEWSKI

Obrazek

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że za znawcę gatunku się bynajmniej uważać nie mogę. Kiedy miałem jakieś 15 lat czytałem, co prawda dzieła Artura Conan-Doyle'a i kilka powieści Agathy Christie, ale za gorliwym zwolennikiem literackiego kryminału nigdy nie byłem.

Po "Śmierć w Breslau" sięgnąłem przede wszystkim, żeby spróbować "czegoś innego" i odpocząć na trochę od horroru i fantastyki, które namiętnie czytuję. Nie spodziewałem się jednak, że aż tak wciągnie mnie mroczny świat przedwojennego Wrocławia i perypetie radcy kryminalnego Mocka!

Krajewski z nadzwyczajną finezją łączy ze sobą klasyczne reguły gatunku z nowoczesnym, brutalnym i mrocznym kryminałem. Nie jestem historykiem, ale dzięki niezwykłemu kunsztowi tworzenia swymi opisami miasta Breslau nie można nie zaufać autorowi, że tak właśnie wyglądało to miasto na kilka lat przed II Wojną Światową. Jest to miasto mroczne, pełne skrywanych z mniejszą lub większą pieczołowitością tajemnic, oplecione pajęczyną układów i zobowiązań, umęczone niepokojami na płaszczyźnie społecznej z wizją rodzącego się faszyzmu w tle. Ta plastyczna i sugestywna wizja miasta to coś, zaprawdę, przerażająco pięknego!

A bohaterowie?...

Na jednym z filmowych forów przecztałem kiedyś:

Cytuj:
wiecie, czym różni się bohater czarnego kryminału od bohatera współczesnego czarnego kryminału? ten pierwszy udaje złego i cynicznego, ale w gruncie rzeczy spoko z niego koleś. ten drugi natomiast brutalnie bije i gwałci żonę, po czym idzie do pracy, odbiera wezwanie i będąc na miejscu zbrodni odciąga płaczące dziecko od ciała zamordowanej matki, przytulając je jak swoje własne.


W świetle powyższego cytatu bohaterowie Krajewskiego są zdecydowanie postaciami z "współczesnego czarnego kryminału". Tu nie ma ludzi bez skazy - są bohaterowie źli i bardziej źli. Większość pojawiających się na kartach "Śmierci..." to albo prostytutki albo bezwolne manekiny posłuszne woli mężczyzn a ci to perwersyjni zboczeńczy, mordercy i wszelkiej miary kanalie. I tu trzeba powiedzieć jasno - nawet główni bohaterowie odbiegają znacząco od uświęconych tradycją modeli detektywów: Mock dba tylko o własne dobro i nie cofnie się przed niczym, by utrzymać taki stan rzeczy, jaki mu to gwarantuje a jego pomocnik Anwaldt to pijak i delikatnie mówiąc, osobnik niezrównoważony psychicznie.

Jak by nie było, nie sposób nie trzymać z nich kciuki, choć polubić ich zaiste trudno. Cały w tym jednak geniusz Krajewskiego, że mimo moralnie nieakceptowalnych postaci czytelnik dopinguje im i cieszy się z ich moralnie nieakceptowalnych sukcesów :)

Na zakończenie: mam zamiar sięgnąć po kolejne tomy a wszystkich zachęcam do zapoznania się z niniejszym.

I jeszcze jedno - jeśli w kolejnych powieściach z cyklu utrzymany jest taki sam poziom, to dla mnie Krajewski jest tym dla polskiego czarnego kryminału, kim stał się Sapkowski dla polskiego fantasy. Moim zdaniem, wiele tych panów łączy - przede wszystkim to, że potrafią zdobyć czytalnika od pierwszego przeczytanego zdania...

Daję 4/5 (tylko dlatego, że - mam nadzieję - kolejne tomy są jeszcze lepsze!)

P. S. Ani słowa nie napisałem o zagadce... No, cóż... przyznam bez cienia kłamstwa, że kluczowy motyw pochodzenia pewnej postaci odgadłem na dwie strony przed tym, kiedy autor sam zdecydował się mi to zdradzić. Wg mnie, bardzo dobra intryga! A i jeszcze jedno - fani wszelkich kodów-da-vincich też znajdą coś dla siebie ;)

Autor:  Kell [ 28 mar 2008 10:12:50 ]
Tytuł: 

To moja stara recenzja, która się zagubiła w meandrach bazy danych:

Śmierć w Breslau” to książka o Eberhardzie Mocku - niemieckim detektywie rozwiązującym zagadki przedwojennego Wrocławia, ówcześnie Breslau. Swoją drogą zawsze mi się podobały nazwy polskich miast w języku niemieckim - Breslau, Thorn, Danzig, KĂśnigsberg, Oppeln, Warshau… jakoś tak fajnie brzmią, prawda? Ale wracając - w mieście szerzącej się nienawiści do Żydów ścierają się interesy różnych grup społecznych. Tracący władzę i wpływy masoni walczą z faworyzowaną przez nową władzę S-S. Gdzieś między nimi stoi Mock i jego zagadki. Co wraca szczególną uwagę w powieści? Zdecydowanie portet przedwojennego miasta - ganiające Żydów Hitlerjugend, piękne polskie żony niemieckich profesorów, panowie z melonikami i w garniturach - wszystko to daje odczuć, że autor wie o czym pisze i atmosfera przedwojennego Wrocławia staje się niemal namacalna. Czytelenik czuje się, jakby tam był.

Fabuła jest też niczego sobie. Mamy zbrodnię, musimy znaleźć zbrodniarza i tym się właśnie (głównie) zajmuje nasz detektyw. Główny bohater wcale nie udaje, że jest wspaniałym człowiekiem. "Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one" - Eberhard Mock idealnie wpisuje się w to powiedzenie. I tak samo jak otaczający go ludzie i on jest żądny pieniędzy, władzy i szybkiego seksu. Dla swej kariery i wygodniejszego życia gotów jest poświęcić nawet czyjeś życie. Wydawać by się mogło, że to postać negatywna ale czytelnik nie może wręcz nie polubić poczciwego Kriminaldirektora z jego zaokrąglonym brzuszkiem, niekochającą (i niekochaną) żoną czy upodobaniami seksualnymi (będąc w burdelu na przemian gra w szachy i kocha się wykorzystując pozycje różnych figur). Łagodny wygląd miłego pana w średnim wieku nie zwiedzie jednak nikogo z wyższych sfer - detektyw “ma teczkę” na każdego w mieście i jeśli będzie taka potrzeba, nie zawaha się pokazać jej kilku zainteresowanym osobom. Mock jest bezlitosny, pamiętliwy i mstliwy - tak jak świat, w którym przyszło mu żyć. Przy tym jego wysoka pozycja w policji daje mu władzę do zastraszania tych, na których nic nie ma. Nie wykorzystuje on jednak ludzi do jakichś niskich pobudek - robi czasami świństwa ale tylko, gdy jest do tego zmuszony sytuacją. Brzmi to nieco jak usprawiedliwianie ale z kart powieści wynika, ze nasz detektyw to w gruncie rzeczy poczciwy człowiek. Dodatkowym smaczkiem jest jego osnuta mgłą tajemnicy przeszłość, chociaż mnie osobiście niewiele udało się z niej wywnioskować. Mam nadzieję, że autor rozwinie kiedyś ten wątek. Najważniejsze jednak jest to, że postać ta jest niezwykle żywa i kolorowa a do tego realistyczna. Za jej stworzenie należą się autorowi wielkie brawa.

No, wyszła trochę z tego charakterystyka postaci zamiast recenzji powieści. Cóż jeszcze można o tej książce napisać? Mi zapewniła kilka godzin świetnej intelektualnej zabawy - bo mimo, że zagadki nie są na jakimś niebotycznym poziomie to jednak w jakiś tam sposób stymulują do myślenia i próby odgadnięcia sprawców przestępstwa. Szczerze powiem, ze planuję kupić kolejne części przygód Kriminaldirektora Mocka, choćby po to, by znów znaleźć się w przedwojennym Breslau… Bardzo polecam.

Ocena: 5-/6

Autor:  Konto usuniete [ 02 maja 2008 23:33:39 ]
Tytuł: 

Tak :-)

Cieszę się, że znalazła entuzjaste podobnego do mnie. Książki Krajewskiego zburzyły mój czytelniczy impas, który sobie trwał. Przeczytałam już wszystkie, oprócz tej najnowszej. Polecam też dokopać się do bloga autora (choś akurat teraz się od blogowania urlopował, bo pisze nową książkę o Mocku)

Edit by Rudi: To nie jest recenzja. +1 ostrzeżenie.

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/