Długo się zabierałam do obejrzenia tego filmu. Aż w końcu Mori mnie zmobilizował (ma chłopak dar
).
Jakie wrażenia? Mieszane. Rzeczywiście klimat filmu jest specyficzny. Jednym może przypaść do gustu, innym nie. Mnie odpowiadał – trochę tajemniczy, nieco mroczny. Muzyka idealnie dobrana. Niezbyt wyrazista, jednak podkreślająca klimat. Edward Norton jako Eisenheim zagrał doskonale. Świetnie oddaje tajemniczość głównego bohatera. Nieustannie bawi się z nami. Próbuje zwodzić. W końcu to jego praca. Nie jesteśmy pewni, czy jest doskonałym sztukmistrzem, czy prawdziwym magiem. W ostatecznym rozrachunku to od naszej podatności, skłonności do wiary w zjawiska nadprzyrodzone, zależy, w jaki sposób ocenimy jego wyczyny. Mój racjonalny umysł każe mi raczej wierzyć w niezwykle wyrafinowane sztuczki techniczne, doskonałe iluzje. Chociaż zawsze pozostaje lekka nutka niepewności. A może jednak…
Osoby szukające sensacji, niezwykłej przygody zawiodą się. Fabuła jest przewidywalna. Od początku wiadomo co się wydarzy. Sama akcja rozwija się może nie tyle powoli, co systematycznie, zmierzając do określonego celu. Nie ma nagłych zwrotów, sensacyjnych wydarzeń. Wydaje się to efektem zamierzonym. Podkreśla baśniowy nastrój.
Trochę niedopracowano ról inspektora i księcia. Nie jest to wina aktorów, a raczej scenariusza. Zbyt słabo przedstawiono rozterki Uhla. Ciekawiej byłoby, gdyby bardziej zarysowano wątek sprawiedliwości, chęci zdobycia pozycji, strachu przed władzą. Podobnie książę wydaje się płytki. Ot taki żądny władzy, zdeprawowany następca tronu. Można było bardziej podkreślić jego demoralizację, przebiegłość, siłę. Znalazły się tylko krótkie wzmianki o podłym traktowaniu kobiet i perełki w stylu sceny z
„Excaliburem”. Brakuje mi odzwierciedlenia pełni zła. [spoiler]Przez to jego śmierć staje się nie do końca moralnie uzasadniona. Nasuwa się pytanie czy miłość jest wystarczającym powodem do takich manipulacji. Osobiście wolałabym, żeby pozostała czysta. [/spoiler]
Plusy/minusy:
+Niezwykły klimat
+Doskonale dobrana muzyka
+Świat iluzji
+Edward Norton jako Eisenheim
-Role inspektora Uhla i księcia
-Przewidywalność fabuły
Ostatecznie film oceniam na 4/6.
Skłaniałbym się jednak do nazwania go romansem. Jednak nie klasycznym nudnym romansidłem, a opowiedzianą w niezwykły sposób historią miłosną. W końcu motywem przewodnim filmu jest właśnie miłość.