No właśnie ten brak skrupułów... Heh
Zdaję sobie sprawę, że to była walka na śmierć i życie, a w takiej wszystkie chwyty dozwolone, jednak jako fanka Kiry miałam ambiwalentne odczucia. Zgadzałam się na to, co robi jako Kira, popierałam to, ale nie podobał mi się sposób w jaki wykorzystywał ludzi wokół siebie. Chciał być bogiem nowego świata- proszę bardzo, droga wolna, jego świat nie był taki zły. Ale człowiek, który nikogo nie kocha to już patologia. Zaczął od kryminalistów, a skończył na każdym, kto mu się sprzeciwi. I w ten sposób, chociaż zgadzam się z Kirą, to L staje się moim ulubieńcem. Kiedy tak kuca na fotelu jak małe dziecko i wcina ciastka- kawaii!! 
Ciągle mam przed oczami postac L 