|
|
Teraz jest 22 lis 2024 2:04:45
|
Autor |
Wiadomość |
Konto usuniete
|
A chyba masz racje W każdym bądź razie po kilku obejrzeniach trylogi która nota bene powstała ładnych"pare" (coś ze 30 )lat temu Jakoś wpadło mi w rece kilka ksiązek o Luku skywalkerze...i niestety nie udało mi się ich wszystkich przeczytać z uwagi że tak naprawdę to ksiązki "nowa nadziej" itd.... to właściwie skrót filmu ...co samo przez się jest paradoksem ...ale niestety prawdą
ja tam wole gdy w książce nie musze za bardzo fantazjować i mamy przejrzyste opisy sytuacji miejsc i postaci (bo najgorsze co może być jest coś co mi sie wydaje jest zgodne z ubogim opisem autora.... a niestety w jego zamyśle błędne lub pominięte)
|
15 cze 2008 21:33:01 |
|
|
Konto usuniete
|
Zdecydowana większość ekranizacji jest gorsza niż książkowe pierwowzory ale przychodzą mi do głowy dwa wyjątki od tej reguły, powiem od razu, że dość kontrowersyjne wyjątki więc nie rzucajcie się od razu na mnie bo to jeno mój gust . Pierwszym z filmów jest dla mnie trylogia Władcy Pierścieni. Tak, tak uważam, że film Jacksona jest lepszy od książek Tolkiena. Zdarzyło mi się już po takim stwierdzeniu uciekać przed fanatycznymi fanami tego drugiego więc spodziewam się różnych reakcji . A dlaczego tak uważam? Już mówię - film jest pozbawiony tego wszystkiego co bardzo irytowało mnie w książce, a było kilka takich momentów przy których aż się krzywiłem i pytałem opatrzności - co on brał wymyślając takie głupoty? Konkretnie chodzi tutaj między innymi o historię entowych żon, ogólny opis życia entów (no sorry ale żeby drzewo spało w łóżku i jadło przy stole?) i o tego nieszczęsnego Toma Bombadila. Męska miłość pomiędzy hobbitami też jakoś niezbyt mi się podobała... Drugi film, który przebił książkowy pierwowzór to wg mnie Fight Club. Od razu powiem, że jestem fanem zarówno Palahniuka jak i Finchera i obu uważam za geniuszy ale to co ten drugi zrobił z Fight Clubem jest po prostu wzorem ekranizacji. Nie dość, że w genialny sposób oddał klimat książki, nie pominął ani nie przekręcił niczego ważnego to jeszcze udało mu się zrobić coś co w wielu przypadkach okazuje się kompletną klapą - zmienił zakończenie. I to zmienił je tak, że sam Phalaniuk przyznał, że jest lepsze.
|
17 cze 2008 20:22:57 |
|
|
Konto usuniete
|
Moim zdaniem należy najpierw przeczytać książkę, a dopiero później obejrzeć ekranizację. Z doświadczenia wiem, że przekaż filmowy bardzo odbiega od pierwotnego zamysłu autora lub jest jego niedokładnym streszczeniem. Polecam książkę. Uważam, że jest ona ciekawsza niż film, bo pobudza wyobraźnię. Pozdrawiam
|
20 cze 2008 12:51:12 |
|
|
Konto usuniete
|
A według mnie wpierw lepiej obejrzeć ekranizację, a dopiero później przeczytać książkę. Zapewne wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale ja czytając poszczególne fragmenty książki lubię odtwarzać w pamięci odpowiedniki tych scen z filmu. Co do przykładów które ekranizacje podobały mi się bardziej od książek to najbardziej oczywisty przykład jaki mi się nasuwa to "Władca Pierścieni". Książka Tolkiena jest dobra, ale.... Film po prostu genialny. Kolejnym przykładem jest Forest Gump, w książce nie ma w tej postaci tyle komizmu co w filmie.
|
20 cze 2008 20:48:00 |
|
|
Konto usuniete
|
Reżyser musi coś wyciąć (wiadomo ograniczenia czasowe), tylko zwykle dla mnie najlepsze wątki znikają. Zawsze wychodzę z kina zawiedziona. Jeszcze nie trafiłam na film leppszy od książki
|
22 cze 2008 8:18:05 |
|
|
Konto usuniete
|
faktycznie najbliższą pierwowzoru jest ekranizacja "władcy..." (oczywiście to moja opinia:P)
bardzo wysoko oceniam też "milczenie owiec". i to niekoniecznie ze względu na bliskość treści oryginału, ale o utrzymanie atmosfery.
niestety, nie widzę takiej możliwości, żeby film oddawał wiernie treść (a przede wszystkim atmosferę) książki.
nawet gdyby zrobić serial, to i tak w wielu wypadkach musiałby trwać kilkanaście godzin, a to już wydaje się mało realne, a przede wszystkim nudne.
|
22 cze 2008 11:47:49 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 31 maja 2008 16:43:28 Posty: 22
|
Dla mnie taką ekranizacją, która była lepsza od książkowego oryginału był "Władca Pierścieni". Film mnie nie powalił na kolana, ale zanim go obejrzałam przeczytałam wersję Tolkienowską. Przeczytałam - nie jest właściwym określeniem na fakt walki z tą pozycją i ulgą po dobrnięciu do końca, żeby tylko wiedzieć jak to sie skończyło. Film również mnie nie porwał, ale chwilami oglądałam go z przyjemnością.
Co do "Milczenia owiec", to najpierw przeczytałam książkę, a potem obejrzałam film. Jednak moim zdaniem nie da sie jednoznacznie orzec, co jest lepsze ekranizacja czy książka, gdyż za bardzo się od siebie różnią. Film jest bardziej mroczny, a w książce położono większy nacisk na poszukiwanie mordercy. Podobały mi się oba sposoby ujęcia tematu.
|
03 lip 2008 21:08:36 |
|
|
Konto usuniete
|
Ja jeszcze nigdy nie trafiłam na ekranizację lepszą od książki. Z reguły to co pokazują nam na wielkim ekranie do pięt nie dorasta tym co mamy na papierze. Naprawdę nie lubię gdy reżyser pomija ważne wątki, albo całkowicie zmienia przekaz pisarza. Zdecydowanie wolę oglądać filmy, których wersji książkowej nie czytałam. Powód jest prosty - nie jestem zawiedziona jak zazwyczaj kiedy oglądam ekranizację powieści, którą miałam okazję czytać.
|
04 lip 2008 15:06:40 |
|
|
Konto usuniete
|
ja jeszcze nie spotkałam się z ekranizacja lepszą od książki...i wątpie czy to nastąpi.
Co do "Władcy...", na mój gust, w książce jest trochę zbyt wiele opisów. Ale i tak podobała mi się ona bardziej niż film
I polecam najpierw przeczytać, potem oglądać. Niektóre postacie, czy sytuacje, wyglądają o wiele gorzej na ekranie niż w wyobraźni - co sprawia że filmy dużo tracą.
|
04 lip 2008 16:02:01 |
|
|
Konto usuniete
|
Gdy byłam dzieckiem, bliscy mi starsi, opowiadali mi bajki. Wyobrażałam sobie królewnę Śnieżkę, Kopciuszka i innych bohaterów. Z resztą, pewnie opowiadający tez mieli swoje sugestie. Dość, że miałam jakieś tam wyobrażenia i powiem, że bardzo mi się to podobało.
Wędrowałam sobie w myślach po baśniowych, kolorowych kranach, wśród wyobrażonych postaci. Jakiż szok przeżyłam gdy rodzicie zabrali mnie do kina, na disnejowskie filmy.
Było…bardzo inaczej niż w mojej wyobraźni.
Od chwili zobaczenia filmów o postaciach i ich tle, myślałam już tylko „po filmowemu”. Wszystkie moje wyobrażenia uleciały. Już na zawsze gdy pomyślałam „Śnieżka”, pojawiała mi się filmowa postać.
Od tego czasu staram się zawsze najpierw przeczytać książkę. Nie chcę odbierać sobie przyjemności wyobrażania opisywanych historii, po swojemu. Przeżywam je, kreując w wyobraźni obraz, który jest moim własnym, osobistym.
Dopiero po takiej „uczcie” oglądam film. Konfrontuję, rozczarowuję się lub… chylę czoła filmowcom – różnie bywa.
|
16 lip 2008 16:20:32 |
|
|
HanaAna
|
Z reguły jestem za książkami niż ich ekranizacją, ale wymieniłabym jeden wyjątek - "Jak w niebie" na podstawie powieści Marca Levy. Niby książka mi się podobała, ale jeśli chodzi o niektóre fragmenty miałam wątpliwości... Za to film podobał mi się bez wyjątku. Mark Ruffalo i Reese Whiterspoon świetnie pasowali do swoich ról.
Ale opowiadając się za jedną ze stron, mają rację Ci, którzy twierdzą, że nic nie pobije oryginałów książkowych.
|
17 lip 2008 17:50:23 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 17 lip 2008 9:11:16 Posty: 33
|
Bardzo dlugo sie zastanawialam czy jest jakis film zdecydowanie lepszy niz ksiazka. Hmm...Zazwyczaj ksiazki okazuja sie lepsze lub duzo lepsze Jednak jest taka jedna ksiazka "Hrabina Cosel" Kraszewskiego. Nie jestem w stanie przebrnac przez nia a film uwielbiam. Ogladalam go juz kilkanascie razy i za kazdym razem jestem pod wrazeniem. Jest to bardzo stary film chyba z 68roku i pewnie wiekszosc go nie kojarzy Ksiazki Kraszewskiego nie sa ani trudne, ani szczegolnie wymagajace, ale przez ta nie jestem w stanie przebrnac Za to uwielbiam i wersje kinowa i serialowa Jest to chyba jedyny film, ktory wole ogladac zamiast czytac ksiazke.
|
17 lip 2008 20:02:35 |
|
|
Konto usuniete
|
Według mnie takim przykładem jest Mumia książka jest krótka a film jest dokładnie według niej, bo jak można skrócić coś, co i tak jest krótkie a więc jest nakręcony dokładnie. W książce trudno sobie wyobrazić efekty specjalne a w filmie one są pokazane. Ogółem wole czytać książki niż oglądać, ale tutaj rzeczywiście film jest lepszy. Reżyser nie dodał nic od siebie tylko nakręcił film na podstawie książki, zrobił to doskonale.
|
26 lip 2008 11:39:23 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 27 lut 2008 21:22:21 Posty: 36 Lokalizacja: Gorzow Wlkp.
|
Z tych filmów które są ekranizacjami książek, to muszę przyznać że nie spotkałem lepszego filmu niż ta książka którą przeczytałem. Zwykle bardzo różni się moje wyobrażenie tego co dzieje się w danych scenach od tego co jest napisane w książce dlatego zawsze wolę przeczytać książkę a później najwyżej obejrzeć film na jej podstawie ^^ Jeśli człowiek robi na odwrót to niszczy sobie całą frajdę z wyobrażenia tego co opisał autor, a jest to czynność która daje moim zdaniem, największą frajdę podczas czytania książki ^^
_________________ Mam radiówkę wiec mogę mieć czasem inne IP....
|
27 lip 2008 18:00:08 |
|
|
Konto usuniete
|
Ja mam podobnie do miedzianej, stanowczo wole najpierw przeczytac ksiazke.
W filmach bardzo duzo szczegolow umyka, czesto tez gra aktorska zmienia postac w zupelnie inna w orginalnej wersji. Filmy, ktore jednak spodobaly mi sie na rowni z ksiazka to "Lot nad kukulczym gniazdem", wspomniany juz kilkakrotnie "Wladca pierscieni" czy chocby ekranizacje powiesci J.Pattersona jak np. 'Kolekcjoner".
|
30 lip 2008 17:02:09 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|