eKsiążki
https://forum.eksiazki.org/

Teatr absurdu
https://forum.eksiazki.org/poezja-dramat-f9/teatr-absurdu-t2141.html
Strona 1 z 2

Autor:  Konto usuniete [ 27 mar 2008 13:56:40 ]
Tytuł:  Teatr absurdu

Polecam gorąco do poczytania dramaty z tzw. Teatru absurdu. Beckett, Ionesco, Genet i nasz Witkacy i Mrożek. Pozornie bezsensowna i absurdalna fabuła, pozorny brak logiki i konsekwencji tworzą niesamowity nastrój, gdzie czytelnik czuje się jak w jakieś pułapce i cieszy się w duchu, że to bohater jest w to wszystko uwikłany, a nie on sam. Wszystkie wydarzenia, bohaterowie, miejsca dają jednak do myślenia i nasuwają skojarzenia z rzeczywistymi sytuacjami i autentycznymi postaciami, jakie mijamy na ulicy albo i we własnym domu. Tak więc jak dla mnie teatr absurdu nie jest tylko fikcją literacką, a raczej niekiedy ponurą diagnozą otaczającej rzeczywistości. Na szczęście daje też wytrych jak się z tego wszystkiego wydostać.

Autor:  beneck1 [ 28 mar 2008 1:04:51 ]
Tytuł:  Re: Teatr absurdu

borka napisał(a):
bezsensowna i absurdalna fabuła, pozorny brak logiki i konsekwencji


no wlasnie to jest w tym najgorsze. przecietny czytelnik bez pomocy doswiadczonego polonisty nie jest w stanie domyslec sie co autor chcial nam przekazac. moim zdaniem te lektury sa zbyt ambitne jak na szkole srednia (nawet na poziom rozszerzony) aczkolwiek przyjemnie sie to czyta bo jest tu spora dawka humoru slownego i sytuacyjnego

Autor:  Konto usuniete [ 28 mar 2008 13:26:51 ]
Tytuł: 

no właśnie o to chodzi, żeby obśmiać absurdy codzienności! to jest jedyny sposób, żeby sie nie dać w to wszystko uwikłać. Być może to wymagająca lektura, ale jeśli ktoś poświęci choć chwilę, żeby się zastanowić nad tym co czyta, a nie gnać byle do ostatniej kartki, to jest w stanie sam, bez pomocy żadnego polonisty wyłapać, a może lepiej tu pasuje wyczuć, odkryć zakamuflowane życiowe sytuacje i osoby. A jak dla mnie warto.

Autor:  Konto usuniete [ 28 mar 2008 17:34:05 ]
Tytuł:  Teatr

Cytuj:
przecietny czytelnik bez pomocy doswiadczonego polonisty nie jest w stanie domyslec sie co autor chcial nam przekazac


Ci doświadczeni poloniści nie są jakimiś nadludźmi i też skadś swoją wiedzę posiedli. Poza tym, autor powiedzial to, co powiedzial i nie potrzebny mu adwokat w osobie pana lub pani z dyplomem. Dzielo broni się samo.
Dyskusje w stylu : " Co nam Verlain chcial przez to powiedzieć" są nie tylko prymitywne, ale i zniechęcające. Twórcy tej klasy co Gombrowicz pisali to, co chcieli napisać.
Nie sądzę również, że są to pozycje niewskazane w szkolach średnich. To prawda, bardziej wymagające, ale przez to ciekawsze dla ucznia, który chce samemy do czegoś dojść i samemu pomyśleć, nie zdając się na gotową interpretację.

Autor:  Konto usuniete [ 29 mar 2008 10:41:41 ]
Tytuł: 

zdecydowanie dramaty teatru absurdu powinny być czytane w szkołach! podejrzewam, że gdyby w liceum nikt mi nie powiedział o Jonesco czy Witkacym i gdyby nie dał choć małej próbki ich twórczości, sama pewnie nigdy bym do nich nie dotarła. Szczególnie, że współcześnie już rzadko kiedy mówi się o nich szerzej. Faktem jest też że miałam duże szczęście do nauczycieli, którzy nie pytali co autor miał na myśli, ale pozwalali odbierać dzieła na własny, może trochę naiwny i niedojrzały jeszcze sposób. Ale dzęki temu do dziś chętnie sięgam po literaturę piękną i nie odstrasza mnie słowo kanon :)

Autor:  Konto usuniete [ 29 mar 2008 12:48:44 ]
Tytuł: 

Trzeba w tym kontekscie zastanowic sie np. nad nowymi pomyslami rzadu Kanady. Zgodnie z wytycznymi historia swiata ma byc tam przedmiotem fakultatywnym w szkolach. Uczen samemu bedzie sobie mogl wybrac czy chce sie tego uczyc, czy moze wybrac wycieczki piesze. Piekna perspektywa, prawda? Wyrosna ludzie, ktorzy nie beda mieli kompletnie pojecia o swiecie, o historii, o swoich wlasnych uwarunkowanich politycznych. Bo ilu z nich, z wlasnej, nieprzymuszonej woli siegnie po opasle tomiska opowiadajace o rzeczach nieciekawych, gdy wlasnie wychodzi nowa gra na Wii?
Ladnie wpisuje sie w to pomysl specjalizacji polskich liceow. Tylko pierwsze klasa bedzie ogolna, potem uczniowie maja zdecydowac sami czego sie chca uczyc. No bo przeciez po co takiemu humaniscie matematyka, a po co scislowcowi polski. Prosta sprawa. A kiedys chcielismy miec wyksztalcone spoleczenstwo.

Autor:  beneck1 [ 29 mar 2008 22:01:11 ]
Tytuł: 

xsion napisał(a):
Ladnie wpisuje sie w to pomysl specjalizacji polskich liceow. Tylko pierwsze klasa bedzie ogolna, potem uczniowie maja zdecydowac sami czego sie chca uczyc. No bo przeciez po co takiemu humaniscie matematyka, a po co scislowcowi polski. Prosta sprawa. A kiedys chcielismy miec wyksztalcone spoleczenstwo..

w takim razie to juz nie powinno sie nazywac liceum, tylko studium licealne lub jakos tak

a wracajac do watku o teatrze absurdu to uwazam ze takie lektury na poziomie liceum sa zbyt ambitne. przykladowo czytajac Tango Mrozka nie mialem zielonego pojecia ze jest tu poruszony poruszony problem wladzy i autor parodiuje tu romantyczny monolog. faktycznie moze i nie jestem jakos wybitnie uzdolniony humanistycznie ale zwykle bylo tak ze czytajac lekture udawalo mi sie odczytac to co jest najwazniejsze

Autor:  aine-5 [ 26 kwi 2008 16:57:27 ]
Tytuł: 

Prawda jest taka, że liceum to dla większości ludzi często jedyna i ostatnia szansa na zetknięcie się z tego typu utworami. I dlatego TRZEBA je omawiać, chociażby po to żeby ludzie wiedzieli o ich istnieniu i mieli pewne pojęcie "z czym to się je". Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że są to zbyt ambitne teksty (jak również z nieco zawoalowaną tezą, która się pojawiła w niektórych wypowiedziach, a z której wynikałoby że nie ma sensu podejmować się ambitnych wyzwań, którym ciężko będzie sprostać).
"Tango" Mrożka czytałam z zachwytem, tym większym, że odkrywałam coś dla mnie zupełnie nowego. Uważam, że jest to świetny utwór, w którym humor i absurd odgrywają rolę nie tylko "rozrywkową", lecz pozwalają dostrzec istotne problemy. Przy okazji czyniąc to w przystępny sposób;) Wydaje mi się, że wielkość utworów można by mierzyć tym, jak bardzo zapadają w pamięć. Ja "Tango" na pewno zapamiętam:)

Autor:  Konto usuniete [ 11 maja 2008 16:01:24 ]
Tytuł: 

Zgadzam się z aine-5, że utworów z kręgu "teatru absurdu" nie należy omijać, uznając je za zbyt trudne. Teatr absurdu, podobnie jak sama kategoria estetyczna, jaką jest absurd, stanowi artystyczną reakcję na chaos współczesnego świata, "świata bez Boga" lub ewentualnie świata oczekującego dopiero na Boga ("Czekając na Godota" Becketta). Stąd też obecność w utworach tego nurtu groteskowo zdeformowanego świata, irracjonalnie zachowujących się bohaterów, języka, który - pozbawiony logiki - staje się nieadekwatny wobec akcji. To wszystko służy jednak poszukiwaniu sensu ludzkiej egzystencji. A czymże innym są, a przynajmniej być powinny, lekcje literatury (czy też języka polskiego, co na jedno w zasadzie wychodzi, bo gramatyki w szkołach nadal jak na lekarstwo), jak nie poszukiwaniem - za pomocą dzieł literackich - sensu ludzkiego życia???

Autor:  Konto usuniete [ 28 maja 2008 20:21:24 ]
Tytuł: 

Cytuj:
przeciętny czytelnik bez pomocy doświadczonego polonisty nie jest w stanie domyśleć sie co autor chciał nam przekazać


Nie powiedziałabym. Moja nauczycielka języka polskiego, dosyć młoda kobieta, postanowiła z nami omówić jedną ze sztuk Eugene Ionesco- ,,Łysą śpiewaczkę''. Nie będę rozpisywać się na temat genialności tego dzieła, bo sądzę, że nie mieści się ona w jakichkolwiek jej granicach. W każdym razie, moim kolegom i koleżankom z klasy niezbyt trudno przyszło przeanalizowanie fragmentu tej ''antysztuki'' i zredagowanie notatki. Chyba pierwszy raz na lekcji wszyscy byli aktywni i zaciekawieni ;] Reasumując- myślę, że po prostu trzeba chęci, skupienia i trochę wyobraźni, by zrozumiec o co chodziło autorowi.

Autor:  Konto usuniete [ 07 cze 2008 19:21:44 ]
Tytuł:  teatr absudu

Ja właśnie ukończyłam szkołę średnią, i właśnie w trzeciej klasie LO zetknęłam się z twórczością Witkacego i Mrożka. ,,Szewcy" Witkacego na pewno sprawiają czytelnikowi pewne problemy i rzeczywiście tu nieoceniona jest pomoc polonisty. Szczerze powiedziawszy po lekturze tego dramatu stwierdziłam iż nie jest to odpowiednia literatura dla mnie. Doceniłam jednak zalety teatru absurdu po przeczytaniu ,,Tanga". Oczarowałam się niezwykłym humorem, wyśmiewaniem absurdów i dosyć nieoczekiwanym rozwiązaniem. Polecam!!!

Autor:  Ela [ 30 sty 2009 1:15:22 ]
Tytuł: 

A mi jakoś nie pasuje domyślanie się "co autor miał na myśli", mało tego, zupełnie mnie to nie obchodzi. Albo przesłanie do mnie dociera, albo nie, zastanawianie się nad treścią jest pochodną tegoż dotarcia. Bardzo mi się podobały sztuki Mrożka, Witkacy już tak na mnie nie działa. Może rzeczywiście to kwestia polonistów, bo do tych jakoś szczęścia nie miałam. Poza tym, sztuka nie jest dla mnie do czytania, sztuki się ogląda:).

Autor:  lille [ 30 sty 2009 21:31:08 ]
Tytuł: 

Mrożek mi jakoś kompletnie nie pasuje, do tzw. nurtu teatru absurdu, chociaż jest do niego zaliczany. Wg. mnie, jego twórczość jest lekka i przejrzysta (w prosty choć satyryczny sposób odniesiona do tego co nas otacza), w przeciwieństwie do twórczości Witkacego, Gombrowicza czy Herberta których równie bardzo, co Mrożka cenię i lubię.

btw. ktoś zapomniał o Pinterze, a przecież jest on zaliczany do tzw. czołówki nurtu...


Ela napisał(a):
Może rzeczywiście to kwestia polonistów, bo do tych jakoś szczęścia nie miałam.


Jest to kwestia odbioru, a nie polonisty. Polonista może Ci wytłumaczyć, w czym "rzecz" jeżeli chodzi o dany utwór. Nie nauczy Cię jednak, samodzielnie myśleć, kojarzyć, wyczuć i odnieść się do danego utworu, bądź autora.
Zresztą to co dla niektórych, jest literaturą ciekawą, dla innych być nie musi. Nikt nie powiedział, że wszyscy mają się tym pasjonować i rozumieć, bądź chociaż próbować zrozumieć.

Ela napisał(a):
Poza tym, sztuka nie jest dla mnie do czytania, sztuki się ogląda:).


Nie zgodzę się z Tobą. Równie dobrze (jak nie dużo lepiej), owe sztuki się czyta.
Teatr bywa nadinterpretacją, tak jak poloniści ;)

Autor:  jobi [ 31 sty 2009 11:34:55 ]
Tytuł: 

lille napisał(a):
Jest to kwestia odbioru, a nie polonisty. Polonista może Ci wytłumaczyć, w czym "rzecz" jeżeli chodzi o dany utwór. Nie nauczy Cię jednak, samodzielnie myśleć, kojarzyć, wyczuć i odnieść się do danego utworu, bądź autora.


Nie mogę się z Tobą zgodzić. Dobry pedagog (polonista) nauczy i myśleć samodzielnie i kochać literaturę. Mój potrafił.
Co innego z Mrożkiem. To rzeczywiście nie bardzo teatr absurdu.

A Gombrowicza nauczyła mnie kochać moja polonistka 8)

Autor:  Ela [ 01 lut 2009 2:45:19 ]
Tytuł: 

lille napisał(a):
Jest to kwestia odbioru, a nie polonisty. Polonista może Ci wytłumaczyć, w czym "rzecz" jeżeli chodzi o dany utwór. Nie nauczy Cię jednak, samodzielnie myśleć, kojarzyć, wyczuć i odnieść się do danego utworu, bądź autora.


Nie zgodzę się z Tobą. Nauczyciel jest tym, który pobudza do myślenia bądź do bezmyślności. Jest pierwszą wskazówką i pokazuje drogę. Moi poloniści przyczynili się do tego, że lektury wspominam ze wstrętem, niewiele z nich odważyłam się przeczytać później, a czytam naprawdę sporo. Dobry polonista zachęca do samodzielnej analizy i wyciągania wniosków, kiepski będzie wymagał trafienia w jego własne zdanie.
Jeśli Mrożek to nie teatr absurdu, to jak zakwalifikujesz chociażby "Wesele w Atomicach"?

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/