Dzisiaj na Twitterze kolega Vroo (swiatczytnikow.pl) zadał pytanie dlaczego chcę sprzedać inkbooka.
Pomyślałem: no tak, ktoś pomyśli, że sprzęt jest kiepski i dlatego sprzedaję.
Otóż podzielę się moimi przemyśleniami na temat tego czytnika i powodu sprzedaży.
Zacznijmy, że przed inkbookiem używałem cały czas Kindle PaperWhite 3 i byłem bardzo zadowolony.
Pewnego dnia żona postanowiła, że mój Kindle już nie jest mój tylko jej
no i szukałem czegoś dla siebie. Czytam dosyć dużo więc padło na obsidiana (głównie ze względu na legimi).
Czytnik sprawił bardzo dobre pierwsze wrażenie (kolejne też). Jest świetnie wykonany i bardzo podoba mi się z wyglądu (dużo bardziej niż PW3).
Tak jak myślałem - dla mnie główną jego zaletą jako androida była możliwość wykorzystania go do instalacji legimi. I niestety w tym miejscu kończą się dla mnie zalety tego otwartego systemu bo... po prostu nie mam potrzeby instalowania niczego innego.
Nie lubię grzebać w ustawieniach i dostosowywać wszystkiego pod siebie, nie lubię testować kilku programów do czytania i wybierać który mniej a który bardziej mi pasuję, nie instalowałem żadnego dodatkowego programu (oprócz legimi) bo po prostu jestem mało wymagającym użytkownikiem.
Nie wykorzystałem i nie wykorzystam potencjału tego systemu nawet w 5%.
Ten czytnik jest dla ludzi, którzy chcą mieć wszystko dopasowane pod siebie i dla takich, którzy lubią instalować rożne dodatkowe aplikacje i modyfikacje. Ja tego nie lubię dlatego mam iPad a nie tablet z Androidem, mam iPhone a nie jakiegoś galaxy coś tam i dlatego też możliwości inkbooka obsidian przewyższają moje skromne potrzeby.
Coś w tym stylu podejrzewałem - sam pisałem na blogu, że to jest kwestia przyzwyczajenia, choć to czytniki już całkiem solidne. Ja inkbooków używam wyłącznie do Legimi, reszta e-booków leci na Kindle.