Teraz jest 29 mar 2024 0:55:15




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 
Noc Ennecora 
Autor Wiadomość
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 lip 2007 12:52:44
Posty: 36
Post Noc Ennecora
Kiedyś, już ładnych parę lat temu, napisałam krótkie opowiadanko dla kumpla. Jest ono, można powiedzieć, wyrwane z kontekstu, ponieważ planowałam wtedy napisać więcej o tym świecie, ale stwierdziłam, że byłoby to trochę wtórne - takich powieści jest masę. Tak więc zostały mi trzy strony tekstu, na pewno nie genialne, ale chyba totalne dno też to nie jest. Mam nadzieję, że się wam spodoba :).


Noc Ennecora


Noc Ennecora, noc cudów i magii, noc, gdy księżyc świeci jasno, a mróz ścina rzeki i jeziora. Najdłuższa noc w roku. Najpiękniejsza noc w roku. Noc, gdy się czuwa, a myśli są jasne i czyste. Noc, która zmienia ludzi. Noc, w której nie jest się sobą. Noc, w której jest się sobą bardziej niż kiedykolwiek. Noc, od której wszystko się zaczęło.

Nadeszli cicho, w mroku. Vanyar nie słyszał ich, dopóki ostrze włóczni nie ukłuło go w szyję. Podniósł głowę znad miski z zupą - i ujrzał tuzin wycelowanych w siebie łuków.
Wszyscy ubrani byli w obcisłe stroje w różnych odcieniach zieleni i lekkie, skórzane pancerze. Nie mieli innej broni poza długimi, smukłymi łukami i kościanymi nożami, ale bard wiedział, że byli bardziej niebezpieczni niż dwudziestu rycerzy w pełnym uzbrojeniu. A on nawet nie był rycerzem. Nie miał najmniejszych szans.
-Śmiertelniku - powiedział ten, który trzymał włócznię za jego plecami, zapewne przywódca. -Jesteś tak wielkim wojownikiem, że ośmielasz się sam przychodzić do naszego kraju? Do kraju Najstarszych?
Vanyar zadrżał. Ten głos… piękny, lecz przypominający mroźny, zimowy wiatr, skrzący się tysiącami błyszczących płatków śniegu. Wspaniały głos. Nieludzki głos.
-N… nie, nie jestem wojownikiem! Ja się tylko zgubiłem! - Wiedział, że w jego własnym głosie pobrzmiewają piskliwe tony strachu, ale nie mógł tego opanować.
-Zgubiłeś się? - głos, o ile to możliwe, zrobił się jeszcze zimniejszy, a do tego ociekał pogardą. -Jesteś więc głupcem, albo może stchórzyłeś i kłamiesz, chcąc uniknąć śmierci z naszych rąk?
-Zgubiłem się w drodze! Jestem bardem!
Mężczyzna był pewny, że usta Najstarszych ani drgnęły, a jednak powietrze wypełnił cichutki szum, jakby dzwonienie delikatnych kryształowych dzwoneczków. Głos milczał przez chwilę, jakby nasłuchiwał.
-Więc dobrze - powiedział w końcu nieco łagodniej. -Będziesz miał szansę ocalić życie, śmiertelniku. Zaśpiewaj nam coś. Ale - w głosie mówiącego znowu pojawił się zimny ton - jeśli skłamałeś, będziesz umierał długo.
Vanyar gorliwie pokiwał głową i ostrożnie postawił miskę z zimną już zupą na ziemi. Najstarsi zdjęli strzały z cięciw i bezszelestnie usiedli na ziemi poza zasięgiem światła z ogniska. Bard wstał… i włócznia znów zadrasnęła go w szyję, a łuki błyskawicznie skierowały się w jego stronę.
-Chcę… chcę tylko wziąć moją harfę.
Pozwolili mu na to. Kiedy usiadł z Panią przy ogniu, zauważył mimochodem, że ręce mu drżą. Wziął kilka głębokich oddechów i uspokoił się. Przecież występował już przed większą i bardziej nieokrzesaną publicznością. Teraz miał przynajmniej pewność, że jego kunszt zostanie doceniony.
Wziął do ręki swoją harfę, swoją słynną Błękitną Panią, i musnął długimi palcami struny. Zadowolony idealnym brzmieniem, zastanowił się, co zagrać, aby urzec swoich niecodziennych słuchaczy. Spojrzał w niebo. Gwiazdy błyszczały jasno, jak zawsze w Noc Ennecora. Była kiedyś taka pieśń…
W mroku widać było tylko wielkie, przypominające kształtem migdały oczy Najstarszych. Czaiło się w nich coś dziwnego. Coś jakby… głód? Vanyar odetchnął raz jeszcze i zaczął grać. Gdy był pewny, że uchwycił właściwy rytm, zaśpiewał:

Smutna Aydril w taką noc płacze lustrzanymi łzami
Gdy czerń nieba jak włosów Ennecora czerń
Gdy gwiazdy lśnią jasno jak jego złote oczy
Gdy śnieg jak gładkiej skóry biel
Skrzy się w blasku księżyca
Zakochana Aydril płacze w taką noc…
Ennecor, który wiecznie wędruje po niebie
Ennecor, piękne niebios dziecię
Jego serce jeszcze nie zaznało miłości
Choć smutek czasem ogarnia jego duszę
A cudna Aydril, ziemi dziecię, znów łka
Gdyż Ennecor, Srebrnoskrzydły,
Nigdy nie spogląda w dół
Oboje są tak samotni, i zawsze będą sami
Dopóki Ziemia
Nie spotka się z Niebem…

Zdjął palce ze strun i pozwolił, by ostatni rozedrgany, głęboki dźwięk powoli rozpłynął się w powietrzu. Zagrał i zaśpiewał doskonale, a to wcale nie była łatwa pieśń, o nieregularnych wersach i skomplikowanej linii melodycznej. Ale Vanyar był mistrzem, jego smukłe dłonie nigdy się nie myliły. Być może dzisiaj uratuje mu to życie.
Rozejrzał się. Ogień wystrzelił w górę, zaniepokojony powiewem wiatru, i zatańczył na pięknych twarzach Najstarszych. Wydawali się zasłuchani i… niegroźni; przypominali raczej dzieci, urocze i smutne dzieci.
-Pieśniarzu - powiedział mężczyzna z włócznią. Dopiero teraz Vanyar zobaczył, jak wygląda: czarne włosy kontrastowały z jasną cerą i prostą, złotą obręczą na czole, a w jego chłodnych szarych oczach widniały mądrość i smutek. -Dziękujemy ci za tę pieśń. Jest starsza niż sądzisz, ułożyli ją twoi przodkowie dawno, dawno temu, słysząc jedną z naszych legend. Możesz odejść wolno.
Bard stał nieruchomo, ze zdziwieniem patrząc na Najstarszego.
-Dlaczego… Nie rozumiem… Wypuszczacie mnie za jedną piosenkę?
Ciemnowłosy władca - bo to musiał być władca - uśmiechnął się lekko, ale wyraz jego oczu nie zmienił się.
-Wy, śmiertelnicy, nie możecie w niczym dorównać Starszemu Ludowi. Tworzymy piękniejsze przedmioty, budujemy wspanialsze miasta, rządzimy mądrzej i sprawiedliwiej. Ale jest jedna rzecz, którą wy robicie lepiej, dar, za który oddalibyśmy wszystko, co posiadamy, a którego nie otrzymaliśmy. Jest nim muzyka. I za to, że w tej pieśni ofiarowałeś nam chociaż małą jej odrobinkę, jesteśmy ci głęboko wdzięczni. Możesz odejść wolno. Jeden z moich wojowników wskaże ci drogę.
Vanyar nie ruszył się z miejsca.
-Czy pozwolicie, abym zagrał coś jeszcze?
Najstarsi nadal siedzieli na ziemi, ich twarze nadal były nieruchome, ale kiedy spojrzał w wielkie oczy, spostrzegł coś jakby cień prośby, choć byli zbyt dumni, żeby wypowiedzieć ją głośno. Ale bard wiedział. Więc siedział i grał, i grał, i śpiewał, aż rozbolały go palce i gardło, a jutrzenka zaróżowiła niebo na wschodzie. Czerpał z tego tyle samo przyjemności, co Najstarsi, ciesząc się z melodii i radości, jaką sprawiał.

Słońce wzniosło się już ponad horyzont niemal o dłoń. Vanyar poprawił ułożenie skórzanej sakwy na ramieniu.
-Czy mogę jeszcze wrócić? - zapytał czarnowłosego przywódcę, który odprowadził go do skraju lasu.
-Zawsze, kiedy będziesz chciał, pieśniarzu. Twoja muzyka daje nam szczęście.
Bard aż westchnął – Najstarsi do tej pory nie przejawiali najmniejszej chęci kontaktu z ludźmi, choć Południowe Plemię przeprawiło się przez wielki wir niemal trzysta lat temu. Być może, pomyślał, wysyłaliśmy nieodpowiednich emisariuszy?
-Więc przyjadę z pieśnią o was, i z tysiącem jeszcze innych pieśni. Przyjadę. Wypatrujcie mnie za rok.

Noc Ennecora, noc cudów i magii, noc, gdy księżyc świeci jasno, a mróz ścina rzeki i jeziora. Najdłuższa noc w roku. Najpiękniejsza noc w roku. Noc, gdy się czuwa, a myśli są jasne i czyste. Noc, która zmienia ludzi. Noc, w której nie jest się sobą. Noc, w której jest się sobą bardziej niż kiedykolwiek. Noc, od której wszystko się zaczęło.
Pierwsza noc.
A gdy czas się dopełni, będzie też ostatnią.

_________________
"(...) You still are blind, if you see a winding road,
'Cause there's always a straight way to the point you see"


Ostatnio edytowano 05 wrz 2008 17:30:36 przez Eques, łącznie edytowano 2 razy



17 sie 2007 13:37:29
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 lis 2007 18:52:04
Posty: 41
Post 
Nie wiem dlaczego nikt jeszcze nie ocenił tego opowiadania... Jest śliczne. Trzyma w niepewności. Znalazło się tu wszystko co kocham w opowiadaniach ;) Element grozy, dobrze napisane dialogi (bo nie wszyscy potrafią je dobrze pisać), pomysł (bo to też bardzo ważne... Pomysł się nie zagubił w połowie opowiadania) no i magia ;)
Uważam też, że to opowiadanie powinno sończyć się w tym właśnie miejscu. Nie wyobrażam sobie, żeby istniał tu jakiś ciąg dalszy... Teraz można sobie wyobrazić, co działo się przez ten cały rok...
Moim zdaniem powinnaś więcej pisać... Ja się nigdy nie zdobyłam na napisanie czegoś własnego. Piszę jedynie fan-ficki związane z Harrym Potterem... Dlatego proszę Ciebie, żebyś pisała jak najwięcej ;)
Pozdrawiam i życzę weny ;)
Ina

PS. Musisz wiedzieć, że cierpię na chorobę wielokropkową i uśmieszkową, więc nie przeraź się tych buziek i kropeczek :D One są milutkie ;)

_________________
"Co ma być, to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć."


26 lis 2007 10:16:55
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 lip 2007 12:52:44
Posty: 36
Post 
Dzięki za komentarz, chociaż - jak już wspomniałam - sądzę, że można by to napisać lepiej i nie jest to fałszywa skromność. Whatever. I tak lubię to opowiadanie :) Piszę więcej, ale mało co podoba mi się na tyle, żeby pokazać osobą postronnym i nie narazić się na atak śmiechu tudzież pełnych litości spojrzeń. Perfekcjonizm potrafi czasem tak utrudniać życie... :P

_________________
"(...) You still are blind, if you see a winding road,
'Cause there's always a straight way to the point you see"


09 gru 2007 2:15:00
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 20 mar 2008 20:47:56
Posty: 54
Post 
Zbyt wiele skromności, Eques , bo z pewnością nie narazisz się na pełne litości spojrzenia. Twoje opowiadanie jest urocze :) Urzekło nawet osobę, której pojawiające się wszędzie elfy dały sie już we znaki. Nie wiem czy nie rozbawię cię tą opinią , ale twoje opowiadanie poprostu "widzi się "; tak ,jakby oglądało się obraz. Nie zamęczyłaś mnie przydługimi opisami elfów , są piękne i pełne godności. Sceneria w jakiej nastąpiło ich spotkanie z bardem tchnie magią. Nie można również zapomnieć o pieśni - majstersztyk! Forma utworu bez zarzutu, a ocena całości - bardzo, bardzo dobre:)


22 mar 2008 21:15:59
Zobacz profil
Post 
Długie opisy? O.o Gdzie? O.o

Króciutkie, ale dość klimatyczne. Na pewno nie straciło by, gdybyś je trochę rozwinęła, prawdopodobnie nawet sporo by zyskało. I nie mówię tu o rozwoju fabuły, skądże (choć przydałaby się informacja, jakiś wstęp, co ten bard tam robił); po prostu noc tak magiczna powinna mieć więcej tak "magicznych" opisów. Nawet śniegu iskrzącego w świetle księżyca.

Po myślniku stawia się spację z tego co pamiętam. Poza tym:

Cytuj:
-N… nie, nie jestem wojownikiem! Ja się tylko zgubiłem! - wiedział, że w jego własnym głosie pobrzmiewają piskliwe tony strachu, ale nie mógł tego opanować.

"Wiedział" z dużej litery. Z małej piszemy "powiedział", "szepnął", "wykrzyknął", etc. etc.

Osobiście podziwiam Cię za pieśń. Jeśli chodzi o poezję, leżę, kwiczę i proszę o dobicie, więc jakakolwiek liryczna wstawka w tekście (o ile nie jest szczytem grafomaństwa) jest w moim odczuciu dużym plusem.

Weny życzę^^ Takiej na pisanie i na publikowanie ;P


19 kwi 2008 23:43:14
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 lip 2007 12:52:44
Posty: 36
Post 
Dzięki za Twój komentarz, faelivrin, ale myślę, że na razie nic nie będę w tym opowiadaniu zmieniać. Napisałam je ładnych parę lat temu i jest dla mnie, jak by to powiedzieć, trochę nostalgiczne. Pewnie masz rację, że można by je rozwinąć i poprawić, ale jakoś... jeszcze nie teraz. ;)

_________________
"(...) You still are blind, if you see a winding road,
'Cause there's always a straight way to the point you see"


05 wrz 2008 17:29:23
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron