Teraz jest 20 kwi 2024 17:53:22




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
na pętli 
Autor Wiadomość
Post na pętli
Przystanek, tramwaj numer 106, w jakimś większym mieście, którego nazwa jest mi obca. Pomijam fakt, ze miasto mojego ojczystego kraju. Z resztą, byłam tylko przejazdem...
Dwa przystanki, na dworzec kolejowy. Tak, tramwaj to tylko element dalekiej drogi jaka mnie czeka. Nasza piękna kolej, która jest przede mną mnie przeraża. Ale mimo wszystko uwielbiam jeździć po szynach, czy to pociągiem, czy tramwajem.
Wsiadam do ciasnego pomieszczenia, ze wszystkimi tobolami przepycham się wśród tłumu. Jesień, jak dobrze, przynajmniej jest gdzie ukryć portfel. Nieraz mnie oskubali, ale w specjalnie wszytej wewnętrznej kieszonce koszuli, która znajduje się pod bluzką i kurtką, raczej jest bezpieczny. Tylko bilet i kilka drobnych spoczywa w mojej zaciśniętej prawicy, wetkniętej w kieszeń spodni. Nieraz mi zrabowano moje fundusze, czy takie rzeczy jak mp3, albo telefon. Od tego czasu ukrywam owe przedmioty, głęboko schowane w plecaku turystycznym znajdującym
się w na moich plecach, bezpieczne. Tak jak myślałam, młody ćpun-biznesmen siedzi obok. Często widuję takie osoby. Delikatny słodki zapach unosi się nad nim wskazując winowajcę, gandzia, ale obawiam się, ze nie tylko. Zresztą co mnie to obchodzi? No i koniec jazdy pociągiem - na razie... Mam jeszcze niecałe dwie godziny. Trzeba dobrze wykorzystać ten czas.
Poszłam do pobliskiej kawiarni. Uwielbiam pisać, więc na brak zajęć nie narzekam. Wyciągnęłam książkę, pióro, atrament i zeszyt i zamówiłam kawę. Mamy XXI wiek, a ja wciąż piszę piórem z wymiennymi stalówkami, które się zanurzało jeszcze w atramencie... Lubię takie gadżety. Siedzialam w kącie przy drzwiach, miałam piękny widok na resztę kawiarni. Składała się ona z jednego niewielkiego pomieszczenia, w którym mieścilo się siedem małych stolików. Po drugiej stronie siadla kobieta. O płomienno-rudych falujących włosach sięgających ramion, jasnej cerze z ledwo widocznymi piegami. Ubrana byla w zwykły biały T-shirt i proste ciemne jeansy. Na oko mogła mieć jakieś dwadzieścia trzy lata, czyli o pięć starsza ode mnie. Otworzyłam kałamarz i włorzyłam stalówkę do póra, następnie zanurzając ją w atramencie. Cichaczem ją obserwowałam opisując kady jej ruch. Nieczęste jest spotykanie osoby ze snów w realnym świecie. Ta kobieta byla jak marzenie. Z pewnością na kogoś czekala, co jakiś czas spoglądała na zegarek sącząc swoją kawę. A ja siedzialamm i ją obserwowalam - opisując ją.
Wtedy mnie naszło. Zobaczyłam scenę, zaczęłam opisywać zdarzenie z mojej głowy, zapominając o Rudej. Spojrzałam na zegarek i odkryłam, że mam piętnaście minut do pociągu, spojrzałam na stolik, moja kawa stała zimna, nie ruszona. Spakowałam się szybko dokładnie wszystko chowając, wypiłam kawę duszkiem, porwałam ciastko w rękę, które dodawali do kawy i szybko opuściłam kawiarnię. Na peron dotarłam w samą porę.
Nareszcie podróż, chwila spokoju, cały przedział tylko dla mnie. Wracamy do domu. Ja mój plecak, i gitara. Tak, to te chwile które lubię... Pociąg ruszył, a ja wyjęłam gitarę. Lekkie brzdąkanie w struny mnie uspokaja. W głowie cały czas miałam obraz Rudej z kawiarni.
- Przepraszam, można? - do przedziału weszła Ruda.
- Jasne.
- Dzięki, wszystkie przedziały są pełne, jak ci się udało zatrzymać ten dla siebie?
- Wrodzony talent.
- Dokąd jedziesz?
- Przed siebie. Nigdy nie mam wytyczonej drogi. A ty? Dokąd podążasz?
- Do Dębry...
- To kawał drogi, pociągiem i jeszcze samochodem...
- Byłas tam kiedyś?
- Tak, jakieś dwa dni temu. Czeka nad długa podróż.

Rozmowa przebiegała milo i sympatycznie. Okazało się, że dziewczyna jedzie do tego samego miejsca co i ja, ale nie mówiłam jej, że wysiadamy razem. Przed nami osiem godzin jazdy, wszystko może się zdarzyć. To był ten czas, gdy doszłam do wniosku, ze głupi ma zawsze szczęście.

- Agnieszka jestem - przedstawiła się Ruda
- Paulina, miło mi cię poznać - podałyśmy sobie ręce. - gdzie się uczysz?
- Na Uniwersytecie Mikołajowa, to niedaleko mego rodzinnego miasta.
- Dębra to bardziej wieś...
- W Dębrze mam rodzinę, jeżdżę tam też do pracy, ale uczę sie w Mikojajewie. A teraz ty mi powiedz, gdzie się uczysz?
- Ja jeszcze w liceum, niedaleko Dębry. Teraz będzie matura.
- Gdzie chcesz później iść?
- Jeszcze nie wiem, myślę, o resocjalizacji, albo fotografii...
- Resocjalizacja, ambitnie, to mój kierunek.
- I jak Ci na nim jest?
- Jakoś, nie do końca mi o to chodziło, ale praca czasem bywa ciekawa. Ostatecznie ciekawych ludzi sie spotyka w różnych placówkach. Raz jest cieżko, raz niebezpiecznie, a czasem po prostu jest tak nudno, ze się nie da wytrzymać, bo wszstko się układa po myśli, zero elementów zaskoczenia, ze strony podopiecznych.

Nastąpiła chwila ciszy, mnie to byo obojętne, bo cisza czasem jest dobra, jak mi to kiedyś powiedziała pewna osoba. Można wtedy sobie wiele rzeczy poukładać.
- Grasz na gitarze? - zapytała Agnieszka patrząc po przedziale i szukając pretekstu do zaczęcia rozmowy od nowa.
- Trochę...
- Zawsze chciałam się nauczyć... Grałam trochę na perkusji, ale zawsze wolałam gitarę, ale nikt mnie nie chciał nauczyć - spojrzała na mnie tęsknie, z nadzieją że ja się zgodzę.
- Nie jest to trudne, do pewnego poziomu. Moę cię nauczyć kilku chwytów.
- Naprawdę?
Miło było patrzeć na dziewczynę jak się cieszy. Wyciągnęłam gitarę i podstroiłam ją, tłumacząc najpierw jaka jest różnica mięzy różnymi gitarami. Podałam jej pudło i siadłam obok.
Pachniała ładnie, tak jak to sobie wyobrażalam. Pokazałam jej kilka chwytów i naczylam grać jakaś piosenkę, cały czas siedząc obok. Cieszyła się jak dziecko.
Nie rozumialam co się ze mną dzieje. Przeraziłam się, gdy mimowolnie zaczęłam myśleć o niej jako o obiekcie seksualnym. Ale nie dałam po sobie tego poznać. Poprawiając jej nadgarstek, delikatnie musnęłam jej ramię. Gdy już się nauczyła owego utworu odwróciła się do mnie. Spojrzalyśmy na siebie, spojrzałysmy sobie głęboko w oczy. Wiedziałam, ze ona tez tego chce. Zlozyłam na jej ustach swój pocałunek, a ona go odwzajemnila. Gitara poszła w niepamięć. Bylyśmy tylko my. Ona i ja. Tylko to się liczylo nic więcej. Pamiętam to dokladnie. Pamiętam również, ze do niczego nie doszło. Nie mogłabym jej na to pozwolić, a ona nie naciskała. Gdy zasnęłyśmy przytulone do siebie, byłam pewna, zę gdy się rozstaniemy juz więcej się nie spotkamy.
Obudziłyśmy się w samą porę. Żadna nie pytała co dalej. Pocałowałyśmy się jeszcze na pożegnanie. mialam nadzieję, ze ta chwila będzie trwac wiecznie.
Niestety nie. Chwile póxniej siedzialam w busie w dorodze do domu... sama. Gnębilo mnie to co się stalo. Póki co kochałam się tylko w facetach... A jednak nie mogłam o mojej Rudej zapomnieć.


23 sie 2008 17:30:34
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron