Teraz jest 29 mar 2024 0:14:26




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 
Star Wars: Epickie Starcie 
Autor Wiadomość
Post Star Wars: Epickie Starcie
Witam,
chciałbym zaprezentować moje opowiadanie. Możliwe, że dla odbiorcy nie bardzo obeznanego w świecie Star Wars tekst będzie niezrozumiały, albo chociaż troszkę bardziej obcy (czyli zwykłe opowiadanie scifi) ale mam nadzieję, że chociaż trochę przybliżę te realia (bo nie wierzę, ze nikt z Was nie widział Oryginalnej Trylogii albo Zemsty Sithów :)). No więc opowiadanie dzieje się na długo przed Nową Nadzieją w czasach Wielkich Wojen Sith (słabo znany fanom rozdział z historii - dlatego się w tym pobawiłem) i opowiada o wojnie Republiki z Sithami - a konkretnie jednej bitwie nad i na Geonosis.

I zaznaczam, że to moje pierwsze opowiadanie w życiu. Dopiero wytwarzam w sobie styl i umiejętność pisania. Mam fantazję, zostało mi tylko nauczyć się ładnie przelać to na papier (myślę o jakieś poważniejszej historii, świat mam już stworzony (fantasy)).

Opowiadanie znajduje się już również na stronie star-wars.pl :>

Co więcej powiedzieć... Zapraszam do czytania :)

***

Puste karty Historii
OPOWIADANIE I
Epickie Starcie


Jakub "Apophis_ vel Thimburd" Kołaciński

Czas akcji: ok. 1500 BBY w trakcie Nowych Wojen Sithów
Miejsce akcji: planeta Geonosis oraz przestrzeń kosmiczna ponad nią


PROLOG

Nowe Wojny Sithów trwają. Republika traci kolejne planety, a jej flota rozproszona po galaktyce nie jest w stanie ogarnąć rosnącego wkoło chaosu. Floty Lordów Sith wspomagane statkami sojuszników ich Imperium podbijają kolejne planety siejąc niepokoje społeczne i rujnując gospodarkę Republiki. Wielki Lord Sith Arophis który przejął władzę w Imperium, rozpoczyna formowanie floty która stworzy klin zadając ranę w samo serce Republiki, jedną z ostatnich ostoi bohaterów jej armii. Jego celem jest Główna Placówka Jedi na Geonosis. Trwa tam wielkie spotkanie na którym znajdzie się połowa mistrzów, rycerzy i młodych padawanów którzy przylecą z Ossusa. Szybkie przybycie i z orbity zbombardowanie placówki zanim zbierze się tam flota Republiki, której łatwiej jest walczyć na swoich terenach, miało osłabić wroga. Jednak korporacje szpiegowskie cudem dowiedziały się o planach tuż przed ich zrealizowaniem i flota Republiki, zebrana z okolicznych systemów była gotowa do walki w przestrzeni powietrznej na Geonosis. Niestety Jedi nie zdążą uciec na czas, a prawdopodobieństwo na niepowodzenie misji ich obrony jest dużo....


EPICKIE STARCIE

- Flota wyskoczy z nadprzestrzeni za 3 minuty – zameldował młody oficer łącznościowy ze swojego stanowiska.
Mostek „Płomienia Nienawiści” był utrzymany w mrocznym i zimnym klimacie na który zasługiwały te poważne i smutne czasy. Kolory szare i srebrne zlewały się w jedno. Sprytny obserwator mógł wysnuć teorię, że ściany pokrywają srebrne freski jednak zaprawieni w boju oficerowie, których pracowało tutaj kilkudziesięciu, nie zwracali na to uwagi. Większą i centralną część mostka, na którą wzrok kierowało wiele ciekawych oczu, stanowił wielki iluminator oraz potężny hologram taktyczny na którym widać było miniaturki kilkudziesięciu dużych i kilkuset mniejszych statków mknących w hiperprzestrzeni.
- Dobrze – odpowiedział ubrany w czarne i dostojne szaty Lord Sith odwracając się w stronę stanowiska admirała floty. Był Twi’lekiem wkraczającym prawie w wiek starczy, jednak silnym fizycznie i duchowo na tyle, że wprowadzał w kompleksy i zdumienie wiele osób których spotykał na swej drodze. A niewielu mogło o tym opowiadać później rodzinie. Lord Sith pełnił rolę koordynatora floty i był z tego dumny. „Może to zapowiedź jakiegoś większego awansu?” pomyślał, schował jednak pychę do duchowego worka i wrócił do wydawania rozkazów. – niech Niszczyciele i Krążowniki włączą osłony i rozpoczną ładowanie broni. Tak jak ustaliliśmy, zaraz gdy wyskoczymy z nadprzestrzeni niech razem skierują ogień na stację orbitalną Graugh II. Po jej zniszczeniu atakujcie bazy naziemne z orbity. Ja idę zawiadomić Radę Mistrzów i Wielkiego Lorda. Zaraz po wyskoczeniu transportowce lądują, a nasze armie naziemne będą niszczyć pozostałości po Jedi i plądrować ich placówki. Razem z nimi lądują Mistrzowie i Wielki Lord aby zapolować na pozostałych przy życiu Jedi, więc radzę szybko oczyścić teren, admirale. Bombardować planetę zaraz po zniszczeniu stacji.
- Tak jest Lordzie Halek – odpowiedział Kert; ubrany w biały mundur główny admirał floty, odwracając się na pięcie i wydając rozkazy poprzez komunikator do pozostałych statków zastanawiał się jak można było zdecydować się na tak ryzykowną misję. Perspektywa pozbycia się tylu Jedi była tak kusząca, ale dokonywanie tego czynu na terenie wroga można było uznać za szaleństwo.
Lord Sith usłyszał charakterystyczny dla tego modelu Niszczyciela Gwiezdnego odgłos włączanych sił ochronnych; wywoływało to u niego ciarki na plecach. Zmierzył okolicznych oficerów wzrokiem, wywołując u nich strach i zaniepokojenie co miało, jak uważał Halek, podnieść ich morale. Sith uwielbiał kiedy ludzie w jego otoczeniu trzęśli się z przerażenia, to był jeden z najlepszych aspektów jego życia. Oczywiście, nie mógł Imperialnych oficerów męczyć wyciskając z nich strach, więc pozostał jedynie przy zachowywaniu dumy, powagi i groźnych spojrzeniach usprawiedliwiając to „słuszną motywacją i zachęcaniem do ciężkiej pracy”. Wyszedł szybko z mostka kierując się do sali zebrań. Wiedział, że to ma być szybka i ważna misja, Jedi byli jedynymi istotami w tej galaktyce którzy trzymali Republikę w jednej całości. Ich mistrzowie świetnie sprawowali się jako generałowie i wojownicy, a członków jego kasty było niewiele, raptem 9 Mistrzów licząc Wielkiego Lorda i 100 wojowników Sith. W porównaniu z tysiącem Jedi i całą Republiką, Sithowie samodzielnie walczący byli bez sił. Po ich stronie stała jednak Ciemna Strona Mocy, którą mogli w lepszy sposób wykorzystywać. No i potężna flota którą zdobyli głównie poprzez manipulację Mocą dowódców podbitych planet. Stocznie Imperium pracowały cały czas produkując nowe narzędzia zniszczenia, potężne kupy żelastwa uzbrojone po zęby i wyposażone w nowoczesne generatory osłon. Lord Sith pogrążony w rozmyślaniach wyszedł z turbowindy i skręcił w lewo. Mijając po drodze roboty kurierskie zdał sobie sprawę, że czuje niepokój, pewne turbulencje i uskoki w Mocy, wcześniej zaślepione przez niecierpliwość, żądzę zwycięstwa i frustrację. Zapomniał o tym jednak zdając sobie sprawę, że dotarł już do drzwi sali konferencyjnej. Wziął głęboki oddech i wszedł go środka.

Flota Republiki ustawiła się w przemyślany półkrąg, standardową formę taktyczną dla różnego rodzaju pułapek w przestrzeni kosmicznej. Było to bardzo łatwe gdy się wiedziało kiedy i gdzie z nadprzestrzeni wyskoczy nowa flota, a w takich sytuacjach Republikanie byli niezwykle wdzięczni różnym organizacjom szpiegowskim od których kupowali informacje.
Ewakuacja Jedi nie wchodziła w grę, było mało czasu. Na szczęście Republika walczyła u siebie i mogła w krótkim czasie wezwać statki z okolicznych systemów. Okręty transportowe z piechotą na pokładzie już wysłano na powierzchnię Geonosis aby zabezpieczyć ważne placówki Republiki w których prowadzono ważne badania technologiczne i biologiczne oraz Centrum Dowodzenia Jedi.
Gouda, dowódca floty i zarazem pierwszy admirał Republiki dawno nie brał udziału w walce, dużo czasu spędził na Coruscant zarządzając flotami całej galaktyki. Już nie mógł doczekać się walki, która może przesądzić o przyszłych losach galaktyki... Może wrócą wspomnienia, może znów poczuje się młodo...
- 10 sekund do kontaktu – krzyknął do komunikatora Gouda. Podsiwiały z pomarszczoną twarzą, ale pełen spokoju i opanowania.
Atmosfera była gęsta, widać było zdenerwowanie na twarzach oficerów mostka. „Amatorzy” – pomyślał Gouda. Po chwili na iluminatorze, w spodziewanym miejscu, pojawił się błysk i z podprzestrzeni wyskoczyła flota Sith składająca się w kilkudziesięciu Niszczycieli, statku matki i wielu krążowników. Od razu otworzyły ogień do stacji kosmicznej, z której już wcześniej ewakuowano personel. „Wszystko zgodnie z planem, nie spodziewali się nas”, pomyślał i zdał sobie sprawę z tego, że się uśmiecha. Dawno tego nie robił...
- Otworzyć ogień i pełna moc na przednie osłony!
Statki Republiki w jednym momencie otworzyły ogień. Promienie z dział jonowych i ciężkich turbolaserów posypały się na wroga. Tworząc kolorową mozaikę z okrętami wroga w tle, którą wielu chciało by w formie obrazu powiesić w miejscu swojego zamieszkania. Gouda jednak wiedział, że całe piękno walki nie przykryje śmierci i zniszczenia oraz rozpaczy które towarzyszyły rodzinom zmarłych w walce wojowników. Torpedy protonowe które poleciały później były zaprogramowane na określone cele; zaczęły jedna za drugą wysypywać się ze statków Republikańskich lecąc w mniejsze krążowniki Sith które jednak zaczęły się szybko wycofywać. Tarcze Imperium były twarde, jednak kilka krążowników udało się strącić tworząc kulę purpurowego ognia które szybko zanikało w kosmicznej próżni wystrzeliwując metalowe szczątki we wszystkie strony. Republika miała wiele okrętów, ale nie wystarczającą ilość żeby łatwo pokonać tak potężną flotę wroga... Gouda zmarszczył czoło i obserwował przebieg walki przez iluminator. Po chwili odwrócił się do hologramu taktycznego i zaczął wydawać rozkazy poprzez komunikator.

- Przerwać ogień! Przerwać ogień! Cała moc na osłony! – krzyczał stojący przy hologramie taktycznym Kert, „to była pułapka, wiedziałem, że tak będzie! Żałosne!” pomyślał szybko wylewając z siebie tony gniewu. Ale na rozczulanie się dlaczego i jak do tego doszło nie było teraz czasu, Kert miał teraz bitwę do wygrania – celować ogień na statki Republiki! Myśliwce niech startuję i lecą na wroga. Krążowniki niech osłaniają lądujące transportowce!
„Armia z lordami Sith nie może zostać stracona w tak głupi sposób”, pomyślał przerażony Kert, „to byłaby tragedia...”.

Transportowce przy towarzyszących im turbulencjach i z żółtymi refleksami na kadłubie, charakterystycznymi dla lądujących okrętów, szybko wbiły się w atmosferę. Na szczęście udało się to bez problemów gdyż zwrotne krążowniki przyleciały szybko i ochroniły cenną armię przed zniszczeniem.
- Żałosne, jak do tego doszło!? Dlaczego daliśmy się tak w to wrobić!? – krzyczał jeden z mistrzów Sith. Tak jak inni ubrany w czarne szaty i z mieczem świetlnym u pasa.
Na pokładzie ciężkiego transportowca który leciał w środku grupy przebywało 6 mistrzów i Wielki Lord, czyli większość najlepszej elity Imperium Sith.
– Musimy szybko zorganizować armię i uderzyć na centrum dowodzenia Jedi. – krzyknął drugi, rasy Zebrak.
- Problem ze szpiegami się nasila, już niedługo nie będzie można przeprowadzić żadnej akcji bo wszędzie będzie czekała flota wroga... – odpowiedział kolejny Sith uderzając zaciśniętą pięścią w ścianę transportera opancerzonego.
- Nie martw się, nasza flota sobie poradzi. My w tym czasie zapolujemy na Jedi, a potem spokojnie odlecimy.
- Zwariowałeś? Tam jest ponad 300 Jedi i pewnie cała armia Republiki, nie damy rady!
- Wielki Lord Arophis poradziłby sobie z Jedi sam, a do pomocy ma jeszcze nas! I całą armię! Legiony Sith Trooperów!
- Poradzę sobie sam, powiem wam jak zrobimy – odpowiedział Wielki Lord. Był człowiekiem, bardzo młodym jak na swoją rangę. Jego obecność w Mocy była jednak dużo bardziej potężniejsza niż pozostałych członków elity Sith. Arophis potrafił nawet niszczyć statki przy użyciu Mocy. I to nie małe transportowce, a potężne statki wojenne, a umiejętność walki dwoma mieczami, fantastycznie rozwinięta, współgrając z Mocą tworzyła z tego człowieka maszynę do masowego zabijania. Był to najpotężniejszy Sith żyjący w obecnych czasach, czasach Nowego Zakonu i formowania się Imperium. – czuję, że na powierzchni znajduje się armia Republiki, ok. 30 tys. Piechoty. Podzielimy naszą armię na 2 grupy które oflankują Republikanów. Po 3 mistrzów-dowódców na każdą armię. Ja niepostrzeżenie wedrę się do ośrodka Jedi i wybiję ich... czekałem na to i przygotowywałem się całe życie. To będzie walka... już nie mogę się doczekać. – mówił to z uśmiechem na ustach, przepełniając otoczenie nienawiścią i frustracją. Również niecierpliwością, ale w pełni podpartą pewnością siebie.
Mistrzowie wiedzieli, że Arophis jest zdolny do tego o czym mówi. Jego umiejętność walki na miecze z wieloma przeciwnikami wpędzała wielu w kompleksy. Dodając do tego moc można by było odnieść wrażenie, że Wielki Lord był niepokonany. „Co oczywiście jest bzdurą, bo nikt nie jest niepokonany” – zwykł mawiać Arophis. Jego największym marzeniem było znaleźć sobie godnego przeciwnika...
- Dobrze, a więc zrobimy jak mówisz.
- Oby tylko nasza flota wygrała, bo inaczej się stąd potem nie wydostaniemy... – odpowiedział jeden z mistrzów. Bezczynność i niemożność kontrolowania wszystkiego napawało Sithów frustracją. Walkę na ziemi na pewno wygrają, ale flota pozostawiona sama sobie i zaatakowana niespodziewanie mogła nie wyjść z tego cało, a od tego zależało głównie to czy cała misja się powiedzie...

- Ze zdjęć z ukrytej satelity wiemy, że armia Sith podzieliła się na dwie grupy. Chcą nas oflankować – zakomunikował rzeczowym i poważnym głosem Fluthy, Generał Armii Naziemnej Republiki mistrzowi Jedi – postaramy się zastosować tutaj pewną wymyślną taktykę, chcę jedynie powiedzieć, że przesuwamy się na Pustkowia Zapomnienia.
- Dobrze – odpowiedział Jeghry, mistrz Jedi – pójdzie z Wami kilku Jedi na wypadek gdyby wśród armii znaleźli się jacyś Lordowie czy Wojownicy Sith. Reszta naszego zakonu pójdzie do placówki ochraniać ważne dane i padawanów. Spodziewamy się też, że mogą się tam pojawić jacyś pojedynczy Sithowie zapewne w celach wykradzenia tych danych o których mówiłem.
- Życzę powodzenia, mistrzu, my postaramy się zniszczyć tą armię żeby żadne z dalej położonych placówek Republiki nie zostały przeczesane. Niech Moc będzie z panem, mistrzu Jeghry.
- Niech Moc będzie z panem i pana armią – odpowiedział mistrz i odwrócił się. Wybrał z kilkudziesięciu stojących dalej Jedi kilku którzy podążyli za generałem. On zaś z pozostałymi wojownikami podążył do pobliskiego ośrodka schowanego w klifie. Mistrz czuł coś dziwnego w Mocy. Wiedział, że na planecie znajduje się sporo Sithów i nie napawało go to radością...

W przestrzeni kosmicznej nad Geonosis zapanował totalny chaos. Tak przynajmniej mógł pomyśleć bierny obserwator zajadający się przysmakami Huttów. Gouda wiedział jednak gdzie znajduje się jaki okręt, jaki ma cel i co ma później zrobić. Planował wszystkie posunięcia ze sporym wyprzedzeniem i między innymi dlatego był takim dobrym strategiem. Wszystkie statki były wymieszane, Niszczyciele obu stron co jakiś czas przelatywały obok siebie zalewając się falami jonów i pocisków turbolaserów. Co jakiś czas uruchamiał się ze statków żółty pulsujący promień wkręcający się ślisko w kadłub metalowych olbrzymów, często jednak broniony przez zbyt silne pole ochronne które reagowało niebieskimi refleksami. Myśliwce totalnie rozproszone latały i polowały na swoich wrogów wykonując skomplikowane akrobacje zapewne po części popisując się przed kolegami-pilotami. Co jakiś czas z nadprzestrzeni wyskakiwały posiłki. Republika zbierała statki z dalszych systemów, jednak w kilku innych miejscach dochodziło do większych potyczek i posiłki były niewielkie. Przed chwilą też Gouda zauważył, że Imperium ściągnęło do siebie trzy specjalnie wyspecjalizowane do takich bitew, duże i powolne, ale potężnie uzbrojone i z silnymi polami Ciężkie Niszczyciele. Związały one ogniem niszcząc dwa osłabione wcześniej Niszczyciele Republiki. Jednym z nich dowodził przyjaciel Goudy. Głównodowodzący z racji swego doświadczenia i długiego stażu tracił już w swoim życiu wielu bliskich mu ludzi.
Bitwa nabierała rozpędu. Gouda wiedział, że to nie koniec i wiedział, że zwycięzcy tej bitwy nie pozna się szybko. Walka wchodziła do szczytowego momentu...

Wielki Lord obserwował krzątaninę która wytworzyła się po wylądowaniu transportowców. Wszystko było zaplanowane idealnie, każdy statek miał wyznaczone miejsce do lądowania i czas który miał upłynąć do momentu wymarszu każdego wprowadziła by w zdumienie. Jednak z racji tego, że Republika zastawiła przemyślaną zasadzkę, statki wylądowały chaotycznie i dookoła obserwować można było tylko biegających żołnierzy szukających swoich drużyn i dowódców. Arhopisa zmuszało to do wylewania z siebie frustracji, która przyćmiła na chwilę jego umysł. Lord spojrzał w niebo, na którym niestety z racji tego iż był dzień, nie było widać toczącej się w kosmosie walki. Zawsze Wielki Lord korzystając z wolnej chwili mógł wprowadzić się w trans i zgnieść Mocą kilka wrogich statków przechylając może chociaż trochę szalę zwycięstwa na swoją stronę. Z rozmyślań wyrwał go Lord Naughty, Bothanin, jeden z mistrzów towarzyszących mu w wyprawie.
- Panie, jedna armia już powoli wyrusza. Idę z nimi i chciałem tylko życzyć panu powodzenia. – po ruchach jego sierści widać było, że się obawiał spotkania Arhopisa z setkami Jedi. Ta nieufność w potęgę Wielkiego Lorda wprowadzała Sitha w złość. Najwyraźniej Naughty wyczuł tą emanację czystego zła i poruszając niespokojnie białą sierścią odszedł.
To będzie ciężki dzień, pomyślał Arhopis i ruszył zobaczyć co z drugą armią.

Jeghry stał otoczony przez kilkudziesięciu Jedi. Wśród nich można było zauważyć młodych padawanów, rycerzy i starszych mistrzów. Dzieci zostały ukryte razem z trzema mistrzami w podziemnym bunkrze gdyż z racji swego wieku i poziomu wyszkolenia raczej nie mogły zbyt pomóc doświadczonym i wyszkolonym wojownikom. Wszyscy Jedi byli ubrani w szaty o podobnym kroju, u ich boków można było zauważyć miecze świetlne. Czasem jeden, czasem dwa. Kilka było podwójnych. Jeghry podniósł rękę dając znać, iż chce coś powiedzieć.
- Słuchajcie bracia, armia Republiki poszła na Pustkowia aby związać armię Sith Trooperów walką. Miejmy nadzieję, że im się uda zwyciężyć bo to od nich zależy czy będziemy musieli bronić ośrodka przed legionami wrogiej piechoty. Będą oni też bronić pozostałych ważnych placówek Republiki. Spodziewam się, że jacyś pojedynczy Sithowie będą chcieli się tutaj dostać, myśląc pewnie, że my będziemy walczyć z resztą armii. Niestety ten ośrodek z racji przechowywanych tutaj danych nie może zostać nie broniony dlatego musimy być czujni. Proszę wszystkich o szczególną wrażliwość na to co się dzieje dookoła. Najlepiej gdybyście zażyli trochę medytacji. I niech Moc będzie z wami!
Usłyszał w odpowiedzi spokojne pomruki i Jedi rozeszli się. Jeghry bał się. Pierwszy raz od wielu lat czuł strach, a wiedział, że poddając się takim emocjom szybko zacznie odczuwać gniew i nienawiść. A to wszystko przecież ścieżka Ciemnej Strony... Zaniepokojony skierował się schodami do Sali Dowodzenia.

- Skoor---waliśmy ---e ruchy. Dwie godziny do zwią---. Ter--- prawidło---. Brak ---blemów – usłyszał Wielki Lord z komunikatora, który zaraz po otrzymaniu szumiących informacji schował w sakwie przytwierdzonej do pasa. Szedł płaskowyżem wśród sporych kamieni i tworów skalnych które osłaniały go przed widokiem. Do jego butów dostał się pomarańczowy piach, a szaty zajęły się kurzem. Arhopis przyśpieszył kroku, miał nadzieję na szybkie związanie Jedi w walce.
Zachowując negatywne emocje, pogrążony w rozmyślaniach zaczynał planować uderzenie na ośrodek Jedi. Nagle jednak poczuł uderzenie w Mocy, obecność innej istoty. „Muszę schować gniew głębiej bo przesłania on moje zmysły. Co za głupota i nieodpowiedzialność z mojej strony, w takiej sytuacji poddawać się zbytnio emocjom!”. Istota którą wyczuł nie była jednak humanoidalna. Sith zobaczył, jak zza skał powstaje wielki zielony stwór. Wyglądał jak skrzyżowanie gada z pająkiem. Posiadał sześć nóg które wyglądały jak ostre szczypce. Stworzenie posiadało pysk najeżony zębami z których buchał olbrzymi smród, a cała głowa była chroniona zielonym pancerzem. Arhopis rozpoznał stworzenie: był to Acklay. Co prawda jego ojczystą planetą była Vendaxa, ale to pewnie jedno z tych potworów nad którymi pracowali Geonosianie. Podobno przez głupotę i nieodpowiedzialność uciekły one z laboratoriów i zadomowiły się na tutejszych pustyniach. Arhopis odskoczył do tyłu i przyciągnął do siebie dwa miecze świetlne. Zapalił je szybkim dotknięciem Mocy co zainicjowało pojawienie się z sykiem dwóch pulsujących żółtych ostrzy. Acklay przez chwilę patrzył ogłupiały ale od razu zaraz zaczął biec w stronę Sitha. Jednym zwinnym ruchem Wielki Mistrz odskoczył od stworzenia na prawo. Ciął jednym ostrzem, a potem drugim. Acklay zachwiał się tracąc dwie nogi. Przełożył jednak szybko ciężar ciała i skierował pysk na Sitha który odskoczył do góry z pomocą Mocy i zwinnym ruchem uderzył dwoma mieczami w tułów potwora. Po płaskowyżu przeleciał rozpaczliwy i przerażający odgłos zarzynanego stworzenia. Arhopis odskoczył odbijając się od upadającego tułowia i po chwili podszedł do leżącego martwego ciała. Z zaciekawieniem przyglądał się jego budowie anatomicznej, „to była ciekawa rozgrzewka”, pomyślał. Po chwili zgasił miecze i ruszył biegiem w dalszą drogę.

Lord Sith Halek z przerażeniem patrzył to na iluminator to na tablice kontrolne. „Płomień Nienawiści” tracił w zawrotnym tempie energię osłon. Otoczony przez cztery ostrzeliwujące go Niszczyciele i dywizjony bombowców bezradnie dryfował pozbawiony możliwości obrony.
- Gdzie są te cholerne statki! Niech nam pomogą, sami nie damy rady! – wrzeszczał Sith na admirała.
- Inne statki są związane w ogniu, a te które nie walczą są za daleko. Jesteśmy w sercu bitwy i nie uda się uciec! Już po nas! – admirałowi puściły nerwy, zaczął bluźnić i z przerażeniem patrzył na hologram taktyczny. Okręt dowodzenia raz po raz doznawał wstrząsów. Potężne działa wroga zaczęły przenikać przez tarcze i nadrywać opancerzenie. Halek puścił się biegiem do kapsuł ratunkowych, może uda mu się wystrzelić je i schronić się na Geonosis. Wyskoczył na korytarz, wszędzie biegali oficerowie i obsługa statku. Ochroniarze stali na swoich miejscach ale można było wyczuć ich strach. Statek tonął w konwulsyjnych i spazmatycznych wstrząsach. Halek słyszał przerażające odgłosy łamiącego się statku i pękającego opancerzenia. Można było już wyczuć uciekającą w próżnię kosmosu atmosferę statku. Halek przyśpieszył używając Mocy. Wpadł do pomieszczenia z kapsułami ratunkowymi. Wiele zostało już wystrzelonych. „Żałośni tchórze”, pomyślał. Pozostało kilka kapsuł, do których pchała się załoga statku. Halek zapalił pomarańczową klingę miecza świetlnego i ciął pobliskie istoty w pół. Wyciągnął rękę i wystrzelił z dłoni niebieskie pioruny którymi zabił następnych. Szybko podbiegł do kapsuły i gasząc miecz zamknął grodzie. Nastąpiła potężna eksplozja i „Płomień Nienawiści” rozpadł się na trzy części z których wypadały ciała martwej załogi.

- Zniszczyliśmy ich statek-matkę! – zakomunikował Gouda przez komunikator. – Niestety straciliśmy też przed chwilą 6 Niszczycieli więc nie świętujcie jeszcze. Walka trwa, nie traćcie nadziei ale zachowajcie też ducha...
Gouda prawie upadł kiedy „Niebieski Kwiat” został związany ogniem z trzema statkami Sithów. Drugi wstrząs spowodowany atakiem dwóch kolejnych wrogich okrętów nastąpił zaraz za pierwszym i Gouda z przerażeniem zaczął wydawać dalsze rozkazy zerkając na Holomapę.

Ginęli ludzie.
Wielkie czołgi armii Republiki klinem dostały się w środek jednej z armii Sith Trooperów. Ciężka i lekka piechota związały ją ogniem. Zaraz do walki dołączyła się druga armia spychając piechotę Republikańską trochę dalej. Walczyło ok. 50 tys. ludzi. Powietrze było przecinane przez setki tysięcy blisterowych promieni, wśród walczących można było zauważyć sporej wielkości machiny kroczące i czołgi opancerzone. Co jakiś czas wśród tłumu można było dojrzeć klingi mieczy świetlnych: to walczący Sithowie i Jedi którzy używając Mocy pustoszyli okoliczne terenty. Hałas towarzyszący bitwie był nie do wytrzymania dla niezabezpieczonego obserwatora. Co chwilę eksplozje wyrywały kawałki pomarańczowej pustyni i skał wyrzucając zwłoki martwych wojowników powietrze.

Arhopis Mocą wyrwał wielkie i potężne drzwi broniące dostępu do Centrum Dowodzenia Jedi. Wszedł do dużego, oświetlonego pomieszczenia. Sala była ogromna, zdobiona ciekawymi rzeźbami i freskami, pełna nowoczesnej techniki. W drugim końcu pomieszczenia, ustawieni w rzędzie stali Jedi. Setka Jedi; skupionych, zdeterminowanych, ubranych w bojowe szaty. Na ich oczach malowało się zdumienie i zaskoczenie. W ich kierunku szedł jeden człowiek. Jeden Sith. Jeden Wielki Lord.
Arhopis stanął i zmierzył wzrokiem Jedi. Skupił w sobie Moc i wyciągnął miecze świetlne. Zapalił żółte ostrze. Charakterystyczny syk odbił się echem po sali wypełniając pustkę w uszach które zaczęły już zagłuszać cisze charakterystycznym szumem. Po chwili w sali usłyszeć można było ponad setkę podobnych odgłosów odbijających się echem po pustej sali. Jedi zapalili swoje różnego rodzaju miecze. Większość miała pojedynczy miecz, jednak można było zauważyć kilkunastu Jedi używających dwóch i kilku władających lightstaffem. Różnokolorowe klingi rozświetliły i tak już jasną salę. Niebieskie, zielone, białe, fioletowe, różowe, żółte, turkusowe i srebrne ostrza pulsowały silnym światłem.
Arhopis puścił się biegiem wspomaganym Mocą.
Wbił się szybko w środek rzędu zataczając dwoma mieczami półokręgi z dwóch stron. Udało mu się zabić trzech zaskoczonych Jedi, reszta szybko odparowała atak. Szybkimi blokami Sith zajął otaczających go Jedi.
Walka z tak dużą grupą była trudna, bo trzeba było rozłożyć siły na przeciwników. Istota nie władająca Mocą nie miała by szans, ale Sith mógł wyczuć nie tylko ruchy wroga które mógł łatwo sparować ale też Moc i umiejętności przeciwnika. Pozwalało mu to większą uwagę zwrócić na silniejszych wrogów, a wykorzystując błędy słabszych po prostu ich zarzynać szybkimi cięciami.
Sala wypełniona była odgłosami uderzających o siebie mieczy. Sith podskoczył unikając cięcia w nogi i wykonując kilka obrotów odsunął Jedi od siebie. Błyskawicami poraził tych stojących po lewej stronie. Dwóch w spazmatycznych wstrząsach osunęło się na ziemię, reszcie udało się mieczem zablokować promienie. Jednak siła błyskawic była tak duża, że wytrąceni z równowagi mieli chwilę słabości i zdezorientowania. Wykorzystał to Arhopis który niebywale szybkim doskokiem zabił kilku bezbronnych Jedi szybkimi cięciami obu mieczy z góry i boku. Krzyki umierających i wrzaski pozostałych - tracących przyjaciół i bliskich - Jedi towarzyszyły dźwiękom uderzających o siebie energetycznych ostrzy. Sith wbił miecze w ziemię i korzystając z Mocy wyrzucił na kilka metrów do tyłu otaczających do Jedi. Kilku z nich podniósł Mocą i rzucił o ściany. Rozpłaszczeni łamali sobie kręgosłupy albo tylko tracili przytomność wypuszczając z rąk miecze i łamiąc żebra. Sith chwycił szybko miecze, które wcześniej zostawił wbite w podłogę aby wykonać kilka trudniejszych ataków Mocą, kiedy Jedi szybkim biegiem zbliżali się w jego stronę i sparował kolejne ciosy. Kilka cięć z góry załatwiło jednego z tych silniejszych mistrzów sprawiających większe problemy. Jedi mieli też utrudnioną sprawę, bo nie mogli walczyć wszyscy na raz – było ich za dużo, część stała z tyłu i gotowa do ataku przyglądała się walce. Musieli też uważać, żeby machając klingami mieczy nie zranić kolegów. Sith nie miał takiego utrudnienia. Chodziło o to, aby zarzynać kolejnych wrogów i samemu pozostać na polu walki. Szybkimi ruchami parował ataki. Wbił się sprytnym ruchem w grupę słabszych młodzików, ucinając dwóm z nich głowy. Jedi byli najróżniejszej rasy, Ithorianie, Barabelowie, Bothanie, Arkanianie, Wookie, Zebrakowie, Twi’lekowie, Trandoshanie, Rodianie, Rakatanie, Quarrenowie, Ludzie, Neimoidianie, Kalamarianie, Givinowie, Durosi i wiele innych. Od tego również zależało dostosowanie stylu walki Sith. Istotom o długich rękach łatwo było je uciąć eliminując ich z dalszej bitwy. Każda rasa miała też swoje wady i słabe punkty, a Akademia Sith świetnie przygotowywała swoich wojowników właśnie do wykorzystywania takowych.
Kolejnymi cięciami Arhopis zabił następnych wrogów. Już ok. połowy Jedi leżało martwych na zdobionej podłodze. Nagle, Sith poczuł niepokój i potężne pulsowanie w Mocy. Do walki dołączył człowiek posługujący się lightstaffem. Wydawał się naprawdę potężny i mógł być trudnym przeciwnikiem. Mistrz Jedi zapalił swoją broń. Arhopis od razu przeniósł skupienie na niego i zadał szybkie ciosy...

Jeghry zbiegał schodami ośrodka. Był w sali dowodzenia koordynując ruchy wojsk. Wiedział, że walka w kosmosie zbliża się ku końcowi i, że mają spore szanse na zwycięstwo. Bitwa naziemna została wygrana, na szczęście udało się sprowadzić dużo liczniejszą armię. Republika odnosi sukces, pierwszy raz od wielu miesięcy. A to wszystko dzięki podstępowi i zastawionej pułapce, wszystko dzięki fantastycznym korporacjom szpiegowskim. Jeghry jednak nie myślał o sukcesie, czuł potężne zawirowania w Mocy i wiedział, że w głównym holu toczy się walka. Walka w której ginęli Jedi.
Mistrz Jeghry wyskoczył z korytarza i spojrzał na środek sali. Jedi otoczyli walczącego tam człowieka. Jednego człowieka, który niesamowicie szybkimi ciosami i umiejętnym używaniem Mocy wygrywał walkę. Wielu Jedi stało i patrzyło, nie mogąc włączać się do walki gdyż tłok w centrum był gigantyczny. Co jakiś czasu zajmowali miejsce osłabionych, rannych albo martwych Jedi.
Jeghry używając Mocy przyspieszył i wbił się w tłum. Stanął przed walczącym Sithem i dotknął go potężnym pulsowaniem Mocy. Zapalił swój lightsaff i uderzył...

Na orbicie Geonosis latały szczątki. Miliardy ton śmieci i setki tysięcy rozsadzonych przez próżnię ciał. Dwa Niszczyciele Sith i dwa Okręty Wojenne Republiki walczyły ostatnie na polu walki. Niszyciele skupiły atak na jednym z okrętów Republiki. Potężne fale z dział jonowych i turbolaserów osłabiały kadłub i przebijały się przez słabe już pole ochronne. Po chwili z Niszczycieli buchnęły protonowe wiązki żółtej energii które rozsadziły statek Republiki wysypując z niego martwe ciała załogi i rozsyłając metal na wszystkie strony. Zaraz potem jeden z Niszczycieli stracił, zaatakowany przez Okręt Republiki, nawigację i niebezpiecznie przechylił się w lewą stronę. Drugi Niszczyciel który leciał tamtędy ostrzeliwując z bliska Okręt Republiki nie zdążył go wyminąć i wszystkie trzy okręty popychając się wzajemnie i wpadając na siebie zderzyły się tworząc falę ognia potężną eksplozję. Na polu walki pozostały same śmieci i martwa załoga statków...

Pustkowia Zapomnienia były wypełnione wrakami potężnych maszyn kroczących, transporterów opancerzonych i czołgów. Dziesiątki tysięcy ciał martwych żołnierzy tworzyły dywan przykrywając pomarańczowe piaski planety Geonosis. Na polu bitwy nie pozostało nic, żadnych żywych istot. Ostatnia potężna eksplozja największej z maszyn kroczących Republiki zabiła swoich jak i wrogich wojowników rozlewając płonący kwas i wbijając metalowe elementy na piaski pomarańczowej pustyni. Obie strony przegrały, nie było zwycięzcy...

Arhopis szybkimi ciosami popychał Jeghry’ego który cofał się przed nim. Sith przecenił siłę swojego przeciwnika, po drodze udało mu się piorunami zabić następnych Jedi i kilkoma cięciami zadanymi na wszystkie strony pozbawił kilku wojowników kończyn. Sith był świadomy porażki swojej i wroga w walkach w kosmosie i na powierzchni. Nienawiść która z niego wypływała zamroczyła otaczających do Jedi. „Ciekawy sposób na zdezorientowanie wroga” pomyślał Arhopis przyciągając Jedi Mocą i przecinając ich w pół. Jeghry, wcześniej odepchnięty na ścianę rzucił się na Sitha który musiał zrezygnować z zamordowania następnego Jedi na rzecz zblokowania ataku mistrza. Na polu walki pozostało już ośmiu najpotężniejszych Jedi, licząc Jeghry’ego który wiedział, że tylko kwestią czasu jest ich porażka. Po zwycięstwie, Sith dostanie się do bunkra i zabije ukrytych tam 200 młodych padawanów. To oznacza, że w ciągu jednego dnia galaktyka straci połowę Jedi. A to była by tragedia dla miliardów istnień. „Trzeba się poświęcić dla większego dobra” pomyślał Jeghry i wysłał podobny komunikat poprzez Moc pozostałym Jedi. Oni myśleli o tym samym: potężna porażka. „Jak mogło dojść do tego, że jeden Sith morduje w taki sposób kilkudziesięciu Jedi?”, Jeghry wiedział, że trzeba w jakiś sposób zmienić politykę treningu i wychowywania młodych Jedi aby nie doszło kiedyś do podobnej zagłady.
Jeghry i pozostali Jedi odskoczyli od Arhopisa. Sith zmierzył ich wzrokiem zastanawiając się do którego doskoczyć zadając śmiertelny cios. „Zwycięstwo przynajmniej tutaj!” myślał. Nagle poczuł, że ziemia się trzęsie. Ale to nie Geonosis, tylko ściany i sufit pomieszczenia. Jedi używali Mocy żeby zniszczyć cały ośrodek zawalając setki ton skał w których był on wydrążony. Zabijając nie tylko przeciwnika, ale i siebie! „Nie mogę do tego dopuścić” myślał Sith i zaczął popychać po kolei Jedi Mocą. „Nie zdążę po kolei ich mordować, trzeba ich zdekoncentrować”. Ale nie udało się, Arhopis spojrzał w górę na spadający sufit i tony skał. Wypuścił miecze świetlne i uniósł ręce. Zatrzymał spadające na nich kamienie i całą swoją Moc wykorzystał do utrzymania ich w powietrzu. Nagle jeden z Jedi rzucił swój srebrny miecz świetlny przecinając Sitha w pół. Z grymasem zaskoczenia i gniewu na twarzy, Arhopis opuścił ręce i upadł na ziemie. W ćwierć sekundy później, tony skał i odłamków przygniotły jego ciało i pozostałych przy życiu Jedi...




EPILOG

Około sto kilometrów od Centrum Dowodzenia Jedi i Pustkowa Zapomnienia, na pomarańczowej pustyni w gigantycznym kraterze leżał żelazny obiekt. Z jego środka wyskoczył nagle kawałek czerwonej wiązki energii która zataczając koło rozcinała żelazną powłokę kapsuły. Po chwili, czyjaś noga ubrana w czarny but wypchnęła wycięty fragment powłoki na pomarańczowy piach.
Z kapsuły wyszedł ubrany na czarno Twi’lek. Cały brudny i poraniony stanął na pomarańczowych piaskach pustyni i rozejrzał się dookoła.
Zgasił miecz świetlny.
Lord Sith Halek jako jedyny przeżył bitwę.
I wiedział, że jakieś sto kilometrów stąd znajduje się Centrum Dowodzenia Jedi, w którym zginął jego pan i w którym obecnie przebywa 200 młodych padawanów, pewnie w większości jeszcze dzieci.
Lord Sith Halek uśmiechnął się i pobiegł...


15 mar 2008 19:05:23
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:46:01
Posty: 887
Lokalizacja: www.eksiazki.org
Post 
Nie lubię czytać długich tekstów na forum z uwagi na formatowanie tekstu, więc odnalazłem je na Bastionie. Dla zainteresowanych link --> KLIK! Mój komentarz będzie dotyczył tamtej wersji. Jeśli się czymś różnią, to przepraszam.

Faktycznie - trochę rażą przecinki, a dokładniej ich brak w wielu miejscach. Także sporadyczne inne błędy (pierwszy wyraz w zdaniu z małej litery, a wyrazy "Niszczyciel" i "Krążownik" z wielkiej - powinno być odwrotnie).
Prolog leży IMO. Rozumiem, że miało to być wprowadzenie i wyjaśnienie sytuacji panującej w tym czasie, ale trzeba było to zawrzeć w formie opowiadania i opisać. Jakoś wpleść w fabułę. A teraz wygląda to na podanie suchych faktów. Niepotrzebnie nazwałeś to prologiem. Zresztą sama sytuacja - zebranie połowy Jedi bez żadnej osłony? Celowo wystawiali się na atak? I to w trakcie wojny? I ten cud wywiadowczy oraz zebranie floty z okolicy... Trochę naciągane.
Po pierwsze zamiast wyskoczy z nadprzestrzeni lepiej brzmi wyjdzie z nadprzestrzeni.
Później przemyślenia Lorda Sithów na temat awansu - niepotrzebne IMO. Niszczyciel okrętem flagowym grupy atakującej planetę? Przecież okrętami flagowymi zostają największe jednostki, a nie najmniejsze. Chyba że tak się Weberem zaczytałem, że zapomniałem jak to wygląda w uniwersum Star Wars. Niszczyciele były największą klasą okrętów? Odgłos włączanych pól ochronnych wywołujący ciarki na plecach Sitha? Ciekawe...
Nie zrozumiałem uwagi na temat Ciemnej Strony - że Sithowie mogą ją lepiej wykorzystywać. Przecież Jedi nie wykorzystują Ciemnej Strony. Ja bym napisał, że dawała im więcej siły i możliwości niż Jasna Strona dawała Jedi. Nazwanie okrętów wojennych "uzbrojonymi kupami żelastwa"? Oryginalne ;)
Wstawka o dowódcy sił Republiki - nie pasują i są co najmniej dziwne. I skąd on się nagle na Geonosis wziął, skoro cały czas na Coruscant siedzi? Przecież był cud wywiadowczy w ostatniej chwili i zdążyli tylko ściągnąć okręty z sąsiednich systemów. Błąd logiczny IMO. I skąd oni do cholery dokładnie wiedzieli o której przybędzie flota Sithów?
Wojownicy na okrętach wojennych? Zawsze myślałem, że wojownik to ktoś walczący wręcz, tak jak Jedi. A nie sprzątaczka czy też operator działa na pokładzie niszczyciela czy innej kupy złomu.
Skoro Imperium wiedziało, że będzie pułapka, to czemu się nie przygotowało? I pierwszy raz widzę statki, które w walce przestają strzelać i próbują się jedynie bronić.
Jakim cudem transportowce zdołały przebić się przez siły Republiki i wylądować na planecie? Chyba że Republika ustawiła siły tak, żeby umożliwić Imperium atakowanie planety...
Transportowce lądujące w atmosferze? Kolejna ciekawostka.
Dyskusje Sithów w transportowcach są łagodnie mówiąc śmieszne. I Sith Trooperzy... Jakoś mi ta nazwa nie pasuje.
No i Mistrz potrafiący Mocą niszczyć statki oraz wyczuwający z orbity ile osób jest na powierzchni planety... To czemu do cholery nie poleciał tam sam w małym stateczku, nie rozwalił całej floty Republiki a później nie zabił Mocą wszystkich na powierzchni skoro jest taki potężny? No i jego genialny plan - niepostrzeżenie wejść do bazy Jedi i zabić 3000 Rycerzy? W tym wielu Mistrzów? Zwykły Padawan mógłby go w zamieszaniu przypadkiem zabić.
Ukryta satelita śledząca poczynania wrogów? Spora ilość Sithów w liczbie 9? Popisy pilotów myśliwców? Posiłki dla obu stron wyskakujące sporadycznie z nadprzestrzeni? Mistrz Sithów życzący powodzenia innemu? Wszystko brzmi co najmniej dziwnie. Poza tym nie podoba mi się pomysł Jedi z dwoma mieczami. A już na bank nie z podwójnymi mieczami. Dwoma mieczami walczyli nieliczni (vide Dooku), ale podwójnym prawie nikt. Przecież tą broń wymyślił Exar Kun, czyli Sith. Skąd nagle kilku Jedi władających tą bronią?
Najlepiej gdybyście zażyli trochę medytacji. Czy tylko mi te słowa wydają się dziwne? Jak się zażywa medytacji? Czym się to różni od medytowania?
Żółty miecz świetlny? Brzmi to chyba gorzej od różowego (vide Stara Trylogia w filmach - tam miecz Vadera wyglądał na różowy, a Luke'a na biały AFAIR). Może raczej złoty (tak jak na reklamach bodajże Orange kilka lat temu)?
Czym się różni powolne zgaszenie miecza świetlnego od szybkiego? I jak się go zapala dotknięciem Mocy? Chodziło o naciśnięcie przycisku aktywującego Mocą?
Jednak pomarańczowy miecz bije żółty na głowę. Jedi Academy się chowa! A wyzywanie uciekinierów od tchórzy przez kogoś, kto sam ucieka jest pocieszne. Tak jak wyrąbywanie sobie drogi do kapsuły mieczem. Moc go nagle opuściła? Nie mówię o błyskawicach - mówię o tzw. Mind Trick, czyli kontroli umysłów.
związany ogniem z trzema statkami A nie przez 3 statki?
Czołgi wjeżdżające w środek armii? Ktoś koniecznie chciał, żeby były bezużyteczne i błyskawicznie stracone?
No i kolejna feeria kolorów podczas walki Niepokonany Sith vs zaledwie 100 Jedi w małej sali. No i ten skok w środek grupy wroga - oczywiście wszyscy bronili się, bo zarżnięcie przez grupę jednego wroga byłoby niehumanitarne. No i walcząc dwoma mieczami mieć jeszcze wolną rękę żeby używać błyskawic Mocy? Ciekawy człowiek... W dodatku potrafił porazić wszystkich dookoła, a lekko licząc powinno ich dalej być minimum 50. Czemu nie wprowadził się w trans i nie wysadził całej ich bazy zamiast walczyć z nimi?
Miecze wbite w ziemię? Brzmi równie śmiesznie jak wyglądało w "Zemście Sithów" rzucenie miecza przez Yodę w klona i późniejsze wyjęcie go jak normalnego miecza. Było to absurdalne, ale wbijanie mieczy w ziemię przebija i to. No i nie uwierzę, że nikt z Mistrzów Jedi walczących z Sithem nie potrafił zablokować pchnięcia Mocą. Zwłaszcza takiego rozłożonego na całą grupę. Oni samych początkujących Padawanów wysłali do walki?
Sith potrafi wyczuć zamiary wszystkich Jedi dzięki Mocy, a oni w ten sposób nie potrafią wyczuć jego? No i w dodatku nie potrafią skoordynować własnych ataków tak, żeby się nawzajem nie pozabijać? Bez urazy, ale dowolny Jedi z okresu Wojen Klonów sam mógłby pokonać cały opisywany przez Ciebie Zakon. Prawdopodobnie nawet bez używania miecza świetlnego. Albo w opasce na oczach.
Mistrz czekający, aż Sith wyrżnie połowę wrogów zanim włączył się do walki? Do Korpusu Rolnictwa się taki nie nadaje...
Trzy niszczyciele niszczą się poprzez kolizję? Cholernie ciekawe. Ale muszę przyznać, że oryginalne. Z tym że oryginalne niekoniecznie znaczy lepsze...
50 tysięcy żołnierzy zniknęło? Wyrżnęli się kompletnie tak, że nikt nie przeżył? Nawet jeden czołg czy inne techniczne cholerstwo? Nawet jeden Jedi? To chyba przebija tamte niszczyciele...
Przyciąganie Jedi Mocą i rozcinanie ich? A myślałem, że nic lepszego nie wymyślisz. Jesteś kopalnią pomysłów! Szkoda tylko, że większość jest łagodnie mówiąc dziwna...
100 Rycerzy i Mistrzów + 200 Padawanów to połowa Zakonu? o.0 Kolejny "ciekawy" pomysł.
Nie no dajcie mu nagrodę jakąś! Końcówka i tak przebija wszystko! Aż mi się komentować nie chce śmierci ostatnich Mistrzów Jedi oraz Sitha. Łagodnie mówiąc przesadziłeś.
No i genialny Epilog... Jakim cudem pomarańczowy miecz nagle zmienił się w czerwony? A reszty też mi się komentować nie chce.

Ogólnie pomysł całkiem ciekawy, ale strasznie dużo błędów wszelkiego rodzaju i słabe prowadzenie akcji. Widać brak doświadczenia. Poczytaj więcej książek Star Wars i spróbuj naśladować styl lepszych pisarzy. A przynajmniej zobacz, jak tam wyglądają dialogi i przemyślenia bohaterów. Oraz jak się planuje akcję opowiadania. Ocena końcowa 3/10.


21 kwi 2008 21:08:07
Zobacz profil WWW
Post 
Obi-One napisał(a):
Nie lubię czytać długich tekstów na forum z uwagi na formatowanie tekstu, więc odnalazłem je na Bastionie. Dla zainteresowanych link --> KLIK! Mój komentarz będzie dotyczył tamtej wersji. Jeśli się czymś różnią, to przepraszam.


Niczym się nie różni, tylko nie ma akapitów bo ekipa Bastionu ich nie porobiła w trakcie wrzucania na stronę.

Cytuj:
Faktycznie - trochę rażą przecinki, a dokładniej ich brak w wielu miejscach. Także sporadyczne inne błędy (pierwszy wyraz w zdaniu z małej litery, a wyrazy "Niszczyciel" i "Krążownik" z wielkiej - powinno być odwrotnie).


Pierwszy wyraz w zdaniu z małej? Gdzie? Pokaż. A może w tamtych czasach (o których niewiele się wie) Niszczyciel i Krążownik były nazwami statków, jak X-Wing albo Venator?

Cytuj:
Prolog leży IMO. Rozumiem, że miało to być wprowadzenie i wyjaśnienie sytuacji panującej w tym czasie, ale trzeba było to zawrzeć w formie opowiadania i opisać. Jakoś wpleść w fabułę. A teraz wygląda to na podanie suchych faktów.


Chciałem zrobić coś w stylu wstępów do filmów. Tam też jest przedstawienie suchych faktów i ogólny zarys sytuacji. IMO jest ok.

Cytuj:
Niepotrzebnie nazwałeś to prologiem. Zresztą sama sytuacja - zebranie połowy Jedi bez żadnej osłony? Celowo wystawiali się na atak? I to w trakcie wojny? I ten cud wywiadowczy oraz zebranie floty z okolicy... Trochę naciągane.


Naciągane? A Ewoki niszczące dziesiątki AT-ST i bataliony doborowych jednostek Imperium to nie jest naciągane?

Cytuj:
Po pierwsze zamiast wyskoczy z nadprzestrzeni lepiej brzmi wyjdzie z nadprzestrzeni.


Z nadprzestrzeni/hiperprzestrzeni/podprzestrzeni można i wyskoczyć (tak wolę) i wyjść. Kwestia gustów. I czepianie się na siłę.

Cytuj:
Niszczyciel okrętem flagowym grupy atakującej planetę? Przecież okrętami flagowymi zostają największe jednostki, a nie najmniejsze. Chyba że tak się Weberem zaczytałem, że zapomniałem jak to wygląda w uniwersum Star Wars. Niszczyciele były największą klasą okrętów? Odgłos włączanych pól ochronnych wywołujący ciarki na plecach Sitha? Ciekawe...


Przypominam - o tamtych czasach nie wiemy praktycznie nic. Może Niszczyciele były okrętami flagowymi? Nie krytykuj opierając wiedzę techniczną o źródła znane z czasów zupełnie innych. A co jest takiego ciekawego we włączanych polach ochronnych? Może tak działały generatory? Przypominam - to nie są czasy filmowe...

Cytuj:
Nie zrozumiałem uwagi na temat Ciemnej Strony - że Sithowie mogą ją lepiej wykorzystywać. Przecież Jedi nie wykorzystują Ciemnej Strony. Ja bym napisał, że dawała im więcej siły i możliwości niż Jasna Strona dawała Jedi.


To w sumie dawno pisałem ten tekst. Obecnie bardziej filozofowałbym na temat Mocy: moralności jej wykorzystywania, istnienia określonych stron, celu użycia i innych tego typu sprawach.

Cytuj:
Nazwanie okrętów wojennych "uzbrojonymi kupami żelastwa"? Oryginalne ;)


Dzięki, ale teraz to bym napisał "uzbrojonymi kupami durastali" czy coś w tym guście. :>

Cytuj:
Wstawka o dowódcy sił Republiki - nie pasują i są co najmniej dziwne. I skąd on się nagle na Geonosis wziął, skoro cały czas na Coruscant siedzi? Przecież był cud wywiadowczy w ostatniej chwili i zdążyli tylko ściągnąć okręty z sąsiednich systemów. Błąd logiczny IMO. I skąd oni do cholery dokładnie wiedzieli o której przybędzie flota Sithów?


Z dowódcą to może racja, ale można to wyjaśnić na pewno w jakiś sposób (że był przypadkiem etc.). Skąd wiedzieli? Szpiegostwo na przykład.

Cytuj:
Wojownicy na okrętach wojennych? Zawsze myślałem, że wojownik to ktoś walczący wręcz, tak jak Jedi. A nie sprzątaczka czy też operator działa na pokładzie niszczyciela czy innej kupy złomu.


Piloci, osoby od uzbrojenia i obsługi dział etc. to nie wojownicy?

Cytuj:
Transportowce lądujące w atmosferze? Kolejna ciekawostka.


A to to skąd?

Cytuj:
Dyskusje Sithów w transportowcach są łagodnie mówiąc śmieszne. I Sith Trooperzy... Jakoś mi ta nazwa nie pasuje.


Tak jak się używa w polskich fanficach nazwy Stormtrooper tak można użyć Sithtrooper (kanoniczna nazwa kanonicznych oddziałów).

Cytuj:
No i Mistrz potrafiący Mocą niszczyć statki oraz wyczuwający z orbity ile osób jest na powierzchni planety... To czemu do cholery nie poleciał tam sam w małym stateczku, nie rozwalił całej floty Republiki a później nie zabił Mocą wszystkich na powierzchni skoro jest taki potężny?


No aż tak potężny to on nie był. A widziałeś co będzie uczeń Vadera robił w TFU? No właśnie :>

Cytuj:
No i jego genialny plan - niepostrzeżenie wejść do bazy Jedi i zabić 3000 Rycerzy? W tym wielu Mistrzów? Zwykły Padawan mógłby go w zamieszaniu przypadkiem zabić.


Podawałem liczbę 3000? Wątpię (choć ostatni raz tekst czytałem dawno, teraz mi się nie chce przez to przechodzić ;p).

Cytuj:
Ukryta satelita śledząca poczynania wrogów? Spora ilość Sithów w liczbie 9? Popisy pilotów myśliwców? Posiłki dla obu stron wyskakujące sporadycznie z nadprzestrzeni? Mistrz Sithów życzący powodzenia innemu? Wszystko brzmi co najmniej dziwnie.


Dziwnie? Niby czemu?

Cytuj:
Poza tym nie podoba mi się pomysł Jedi z dwoma mieczami. A już na bank nie z podwójnymi mieczami. Dwoma mieczami walczyli nieliczni (vide Dooku), ale podwójnym prawie nikt. Przecież tą broń wymyślił Exar Kun, czyli Sith. Skąd nagle kilku Jedi władających tą bronią?


Nic nie wiemy o tamtych czasach. Może moda taka była? Poza tym znamy w historii innych Jedi walczących w nietypowy sposób.

Cytuj:
Najlepiej gdybyście zażyli trochę medytacji. Czy tylko mi te słowa wydają się dziwne? Jak się zażywa medytacji? Czym się to różni od medytowania?


Można zażywać medytacji - to to samo co medytować.

Cytuj:
Żółty miecz świetlny? Brzmi to chyba gorzej od różowego (vide Stara Trylogia w filmach - tam miecz Vadera wyglądał na różowy, a Luke'a na biały AFAIR). Może raczej złoty (tak jak na reklamach bodajże Orange kilka lat temu)?


Polecam książki, komiksy, gry etc. ze świata SW. Nie opłaca się opierać wiedzy na filmach.

Cytuj:
Czym się różni powolne zgaszenie miecza świetlnego od szybkiego? I jak się go zapala dotknięciem Mocy? Chodziło o naciśnięcie przycisku aktywującego Mocą?


Można nacisnąć Mocą, może guziczka w ogóle nie być (tzn. ukryty włącznik w środku obudowy). EU się kłania!

Cytuj:
Jednak pomarańczowy miecz bije żółty na głowę. Jedi Academy się chowa!


Wzruszające.

Cytuj:
A wyzywanie uciekinierów od tchórzy przez kogoś, kto sam ucieka jest pocieszne. Tak jak wyrąbywanie sobie drogi do kapsuły mieczem. Moc go nagle opuściła? Nie mówię o błyskawicach - mówię o tzw. Mind Trick, czyli kontroli umysłów.


Wzruszające.

Cytuj:
związany ogniem z trzema statkami A nie przez 3 statki?


Z, przez - wydają mi się obie formy poprawne. Jest na forum jakiś polonista?

Cytuj:
Czołgi wjeżdżające w środek armii? Ktoś koniecznie chciał, żeby były bezużyteczne i błyskawicznie stracone?
No i kolejna feeria kolorów podczas walki Niepokonany Sith vs zaledwie 100 Jedi w małej sali. No i ten skok w środek grupy wroga - oczywiście wszyscy bronili się, bo zarżnięcie przez grupę jednego wroga byłoby niehumanitarne. No i walcząc dwoma mieczami mieć jeszcze wolną rękę żeby używać błyskawic Mocy? Ciekawy człowiek... W dodatku potrafił porazić wszystkich dookoła, a lekko licząc powinno ich dalej być minimum 50. Czemu nie wprowadził się w trans i nie wysadził całej ich bazy zamiast walczyć z nimi?


Przecież pisałem, że uwalniał rękę rzucając miecz w innych Jedi albo po prostu przytrzymując w powietrzu ręką. I ileż to znamy takich sieczek w historii... i całkowicie jestem świadomy tego, że przesadziłem. To coś jak Clone Wars który był również ostro przesadzony.

Cytuj:
Miecze wbite w ziemię? Brzmi równie śmiesznie jak wyglądało w "Zemście Sithów" rzucenie miecza przez Yodę w klona i późniejsze wyjęcie go jak normalnego miecza. Było to absurdalne, ale wbijanie mieczy w ziemię przebija i to.


Taaa... To takie myślenie jak np. w Robot Chicken Obi-Wan upuszczający miecz świetlny który przebija się przez wiele poziomów podłogi :>

Cytuj:
No i nie uwierzę, że nikt z Mistrzów Jedi walczących z Sithem nie potrafił zablokować pchnięcia Mocą. Zwłaszcza takiego rozłożonego na całą grupę. Oni samych początkujących Padawanów wysłali do walki?
Sith potrafi wyczuć zamiary wszystkich Jedi dzięki Mocy, a oni w ten sposób nie potrafią wyczuć jego? No i w dodatku nie potrafią skoordynować własnych ataków tak, żeby się nawzajem nie pozabijać? Bez urazy, ale dowolny Jedi z okresu Wojen Klonów sam mógłby pokonać cały opisywany przez Ciebie Zakon. Prawdopodobnie nawet bez używania miecza świetlnego. Albo w opasce na oczach.


Ale rzeźnia była, nie? Do kanonu wrzucać tego nikt nie będzie.

Cytuj:
Trzy niszczyciele niszczą się poprzez kolizję? Cholernie ciekawe. Ale muszę przyznać, że oryginalne. Z tym że oryginalne niekoniecznie znaczy lepsze...


A to w EU nigdy takich sytuacji nie było? Chyba nawet w filmach mieliśmy różnego rodzaju kolizje np. Executor zderzający się z Death Star albo kolizje w walce nad Coruscant w Epizodzie III.

Cytuj:
50 tysięcy żołnierzy zniknęło? Wyrżnęli się kompletnie tak, że nikt nie przeżył? Nawet jeden czołg czy inne techniczne cholerstwo? Nawet jeden Jedi? To chyba przebija tamte niszczyciele...


Jakaś może broń masowego rażenia użyta?

Cytuj:
Przyciąganie Jedi Mocą i rozcinanie ich? A myślałem, że nic lepszego nie wymyślisz. Jesteś kopalnią pomysłów! Szkoda tylko, że większość jest łagodnie mówiąc dziwna...


Kwestia gustów. IMO dobra taktyka.

Cytuj:
100 Rycerzy i Mistrzów + 200 Padawanów to połowa Zakonu? o.0 Kolejny "ciekawy" pomysł.


Powtarzasz się. Ja siebie powtarzać nie będę teraz.

Cytuj:
Nie no dajcie mu nagrodę jakąś! Końcówka i tak przebija wszystko! Aż mi się komentować nie chce śmierci ostatnich Mistrzów Jedi oraz Sitha. Łagodnie mówiąc przesadziłeś.


IMO fajny pomysł :>

Cytuj:
No i genialny Epilog... Jakim cudem pomarańczowy miecz nagle zmienił się w czerwony? A reszty też mi się komentować nie chce.


Pomarańczowy? Jak to? Ja tam chyba pisałem o pomarańczowych piaskach pustyni etc. a nie o pomarańczowym mieczu. No chyba, że miał taki na początku to sorry, chociaż wątpię.

Cytuj:
Ogólnie pomysł całkiem ciekawy, ale strasznie dużo błędów wszelkiego rodzaju i słabe prowadzenie akcji. Widać brak doświadczenia. Poczytaj więcej książek Star Wars i spróbuj naśladować styl lepszych pisarzy. A przynajmniej zobacz, jak tam wyglądają dialogi i przemyślenia bohaterów. Oraz jak się planuje akcję opowiadania. Ocena końcowa 3/10.


No cóż - pisane na szybko, raczej dla rozrywki i zrobienia jakiejś akcji. Jakieś bardziej głębokie opowiadania na razie w szufladzie leżą, może kiedyś pokażę Ci mój styl. Styl którego nie będę kopiował od innych autorów :>

I nie każ mi czytać więcej książek. Obecnie jeśli chodzi o chronologię, mam zaległe Mroczne Gniazdo, Dziedzictwo Mocy, jakieś stare syfy w rodzaju Trylogii Carlissiana albo Kryształowej Gwiazdy (odradzają, więc nie czytam, może kiedyś), Posłuszeństwo i książki młodzieżowe (oprócz I tomu Obi-Wana) :>


***


A ten Twój nick to celowo taki? Chyba tak bo avatar jednak sugeruje jaki miał być...
Bo Obi-Wan nazywa się Obi-Wan a nie Obi-One ;O

Toż to profanacja...


29 kwi 2008 15:29:21
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:46:01
Posty: 887
Lokalizacja: www.eksiazki.org
Post 
Cytuj:
schował jednak pychę do duchowego worka i wrócił do wydawania rozkazów. – niech Niszczyciele i Krążowniki włączą osłony i rozpoczną ładowanie broni.


Chodziło i wyraz "niech". Jest to początek zdania, więc powinien być z wielkiej litery. Niszczyciel i Krążownik mogłyby być nazwami statków (chociaż to trochę dziwne), ale tutaj są chyba prezentowane jako klasy okrętów, więc chyba powinny być z małej litery. Ale ja jestem lajkonikiem i się nie znam...

Co do wstępu, to zaznaczyłem, że jest to moja prywatna i subiektywna opinia. Po prostu preferuję inne prologi i ten mi jakoś nie pasował.

Ewoki miały przewagę liczebną AFAIR. A w kupie siła... Natomiast Jedi raczej myśleć potrafili i IMo nie wystawialiby się celowo na atak. Tak więc jak dla mnie trochę naciągane. Ale to Twoja wizja...

W kwestii wyjścia z nadprzestrzeni - zasadniczo nie ma różnicy, czy statki wychodzą, czy wyskakują. Większość osób preferuje wychodzenie i na to zwróciłem Ci uwagę. To nie było czepianie się na siłę.

Czasy może i były dawne, ale proporcje między klasami okrętów raczej się nie zmieniają. Nie ma tak, że przez 100 lat niszczyciele są 2 razy większe od krążowników, a po ich upływie zamieniają się rolami i to krążownik jest większy. Z tym że tak jak zaznaczyłem nie pamiętam, która klasa w uniwersum Gwiezdnych Wojen jest uznawana za większą. A we włączanych polach ochronnych nie ma nic dziwnego. Ciekawiły mnie te ciarki na plecach Sitha, który chyba powinien być nieustraszony...

Fakt - popełniłeś małe faux pa z tym żelastwem, ale "uzbrojone kupy durastali" i tak są oryginalną nazwą dla okrętów wojennych ;)

Gratuluję im wywiadu. Skoro poznali konkretną godzinę ataku, to musieli być świetni ;) A na poważnie, to trochę mi brakuje właśnie takiego wyjaśnienia w tekście. Gdybyś zaznaczył, że szpiedzy się o tym dowiedzieli, to tekst byłby bardziej... realny... (brak mi lepszego słowa :P może wiarygodny?)

Jak dla mnie wojownik, to ten, który macha mieczem ;) Dlatego do obsługi dział mi to określenie nie pasuje :)

Zawsze myślałem, że ląduje się na ziemi, a nie w powietrzu (atmosferze). Bo tamto zdanie trochę dwuznacznie wygląda ;)

Owszem, można. Ładne nawiązanie do kanonu. Ale mimo to nazwa jakoś mi nie leży :D

Nie widziałem, co będzie robił uczeń Vadera w TFU. No ale skoro mógł niszczyć pojedyncze statki, to co za problem pokonać całą flotę? Wskakuje do systemu w małym stateczku, niszczy kilka okrętów, wycofuje się aby zregenerować siły i wraca żeby zniszczyć kolejne i tak aż do pokonania całej floty. Chyba szybszy i łatwiejszy sposób od walki flot? ;)

Przy podaniu liczby Jedi faktycznie o jedno zero za dużo wpisałem. Mimo to on sam vs 300 Jedi? Szacunek.

Czemu dziwne? Skąd się wzięła ukryta satelita? Czemu 9 Sithów uważasz za sporą ich liczbę? Jak dla mnie spora ilość to >50. Jacy piloci myśliwców (poza Anakinem :P) popisują się w czasie walki? Powinni raczej próbować przeżyć i zniszczyć wroga, a nie próbować zdobyć oceny za akrobatykę. Skąd się te sporadyczne posiłki biorą? Jeszcze dla Republiki mogę zrozumieć, ale dla Sithów? Czemu nie zebrali całej armii przed wyruszeniem? A jeśli zostawili część armii żeby przybyła później, to ten oddział powinien przybyć w całości a nie po 1-2 okręty. W ten sposób praktycznie nic nie wnosiły a były bardziej narażone na zniszczenie. No i raczej powinien mu powiedzieć "niech Moc będzie z Tobą", a nie powodzenia :P

Znamy, ale raczej pojedynczych. A tu nagle się okazuje, że niemal połowa Zakonu walczy inaczej. Jak dla mnie jest to trochę dziwne. No i skąd techniki walki Sithów u Jedi?

W kwestii "zażywania medytacji" chyba powinniśmy się do jakiegoś polonisty zwrócić, ale moim zdaniem jest to niegramatyczne.

Wiem, że były kolorowe miecze świetlne, ale jak na mój gust jest to niemal profanacja :P

I o takie sprecyzowanie odnośnie zapalania miecza Mocą mi chodziło. Z tekstu nie wynikało to jednoznacznie.

"związany ogniem z trzema statkami" - znowu ten sam problem. Może Mori pomoże? Ma jakieś dojścia do polonistów AFAIR...

Widać przeoczyłem fragment o rzuceniu miecza. A sieczki faktycznie w historii bywały - wszystkie są dość absurdalne. No ale takie coś lepiej się czyta/ogląda... Samotny bohater przeciwko złu... Jak w Hollywood :D

Miecz przebijający się przez podłogę brzmi o wiele prawdopodobniej od wbijanego w ziemię. W końcu powinien przecinać niemal wszystko... ;)

Rzeźnia była. A ja nawet po Fanarcie spodziewałbym się większego realizmu... Może Lucas kiedyś Cię doceni? :P

Executor czasem nie był mocno uszkodzony, a Gwiazda Śmierci unieruchomiona? A tam dwa mogły się ruszać, więc dziwne, że nie uciekły. A jeśli nie mogły, to po jaką cholerę walczyły tak blisko siebie? To jest sprzeczne z BHP!

To chociaż używający powinien przeżyć :P Chyba że zamachowiec-samobójca to był. IMO powinno być chociaż kilku na nogach. Ale to Twoja wizja...

Taktyka dobra, ale raczej męcząca, wystawiająca na ataki no i dziwne, że nikt nie potrafił się obronić przed przyciągnięciem (może choćby Force Push?).

Zdawało mi się, że pierwszy raz wspomniałem o liczebności zakonu Jedi. A 600 to jak na mój gust cholernie mało.

Fajny pomysł z nagrodą? Może faktycznie kiedyś zrobimy konkurs na najlepsze opowiadanie...

Cytuj:
Halek zapalił pomarańczową klingę miecza świetlnego i ciął pobliskie istoty w pół.


Tutaj jest pomarańczowy miecz, a w epilogu jest czerwona klinga.

Jeśli wypracowałeś własny, unikalny styl, to czekam na te głębsze opowiadania. Bo po tym widać, że było pisane na szybko i dla rozrywki.

Nick jest celowy. Nawiązanie do jednego z moich ulubionych Jedi (drugim jest Kit Fisto). Nie podaję się za niego :P A avatar nie musi być tożsamy z nickiem. Mi po prostu ten obrazek bardzo się spodobał - ukazanie Obi-Wana jako ucznia, rycerza i mistrza. Taka forma szacunku czy też hołdu, podobnie jak nick :P


01 maja 2008 16:10:09
Zobacz profil WWW
Post 
To widzę, że się zgadzamy ;)

Jeszcze wracając do rzeźni - czytałeś "Zdrajcę"*? Tam to dopiero Ganner Rhysode robił rzeźnię na Vongach! Jeszcze trzeba pamiętać, że na początku NEJ nawet Luke Skywalker nie mógł zabić jednego, a co dopiero Ganner - setki w ciągu parunastu minut! Ta moja walka w tym rozrywkowym opowiadanku przy tym to polowanie na komary (przypomina się Monty Python!).

A stylu jeszcze nie wypracowałem, za wcześnie, dopiero 18 lat posiadam ;d Dam znać jak będę się dzielił innymi opowiadaniami :> Na razie leżą, i czekają na coraz to większe poprawki.



*IMO jedna z najlepszych knig z universum SW.


06 maja 2008 20:38:08
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2008 17:30:16
Posty: 80
Lokalizacja: WodzisÂław ÂŚlÂąski
Post 
Ehhh... Moje zdanie? Słabe to :?
Po pierwsze - sporo błędów, brak często znaków interpunkcyjnych, zdania z małej litery... Ale to już wytknęli wcześniej.
Po drugie - cała masa błędów natury technicznej. Np. do czasów Imperium Galaktycznego nazwa Niszczyciel nie występuje. Nawet okręty typu Lewiatan są określane jako krążowniki. Torpedy protonowe nie są powstrzymywane przez osłony okrętów, tylko je mijają. Razi też nieznajomość zasad walki w przestrzeni. Gdy w pewnym momencie natrafiłem na wzmiankę, gdy Lord Sith nakazuje start myśliwców, by osłaniała lądujące wojska po prostu spadłem ze stołka...
Po trzecie - brak znajomości historii universum SW i brak nawiązania do niej. Np. gdybyś umiejscowił swoje opowiadanie w 1450 BBY mógłbyś nawiązać do bitwy o Mizrę. Po za tym nie wiem na pewno, ale chyba ok. 1500 BBY Geonosis była nieznana :wink:
Po czwarte - kaleki język i zbyt wiele nierealnych zdarzeń. Kolizja trzech niszczycieli... Dobre :wink: Opisy są też poniżej krytyki. Niestety jest to też powiązane z brakiem wiedzy technicznej, bo trudno opisać uszkodzenia okrętu, czy zmienianie się szyku, gdy się o tym niema pojęcia.

Problem z pisaniem opowiadań opartych na już istniejących kanonach jest taki, że trzeba się do niego dostosować i przestudiować z uwagą, aby uniknąć takich poślizgów jak przebiegające po plecach Sitha ciarki, czy chowanie przez niego pychy. W necie istnieje wiele stron na których znajdziesz niezbędną wiedzę. Sam piszę pod SW i wiem, że to męcząca fucha, takie szukanie wiadomości. Tłumaczenie z angielskiego stronki na Wookipedii o Imperialnej Marynarce trwało mi wiele godzin. Jednak dzięki temu całość jest bardziej wpasowana w ten świat.

Całość po dość sporych korektach i wpleceniu w "oficjalną" historię nowych wojen sithów była by dobrą i miłą lekturą :wink:

_________________
Obrazek


15 lip 2008 6:54:33
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do: