Teraz jest 29 mar 2024 15:54:58




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Aldaris i Cardrigan na tropie 
Autor Wiadomość
Post Aldaris i Cardrigan na tropie
I kolejne moje stare krótkie opowiadanie gdzieś jeszcze sprzed 2000 roku. Jak teraz na nie patrze to wydaje mi się żałosne (ta złożoność zdań :)). Opowiadane mocno jest osadzone w świecie MUDa "Cygnus", w którego w tym czasie grałem.

Pierwsza osoba (Cardrigan) - klasa postaci cleric (walczy
Aldaris - klasa postaci ranger
TICHY - wrogi klan w większości złożony z wampirów



Aldaris i Cardrigan na tropie

Szliśmy drogą wiodącą przez wioskę leżącą blisko Ofkolu. Nagle Aldaris wyczuł jakąś podejrzaną woń. Przypadł do ziemi i zaczął węszyć niczym rasowy pies myśliwski. Wstał i szepnął jedno słowo "TICHY". Dostrzegliśmy sunące drogą bezgłośnie trzy postacie. Poruszały się w kierunku najbliższych domostw.
Pewnie zachciało się im świeżej krwi młodych dziewic. Tym razem jednak się przeliczyli. Zacząłem nucić cichym głosem zaklęcie. Coś wyczuli... rzucili się na boki. W miejscu, w którym przed chwilą jeszcze stali, uderzyła powołana przez magię do życia błyskawica.
Aldaris dobył mieczy, umieszczonych na plecach i z głośnym okrzykiem rzucił się na przód. Starł się gwałtownie z najbliższym przeciwnikiem. Tak był zaabsorbowany pojedynkiem, że nie dostrzegł drugiego krwiopijcy zachodzącego go z prawej strony. Rzuciłem się na odsiecz. Wziąwszy potężny zamach, uderzyłem go. Sparował mój atak i nagłym wypadem do przodu chciał zagłębić sztylet w moim sercu. Cofnąłem się. Wykorzystując zasięg kostura próbowałem go podciąć, ale zręcznie mi umknął. Zepchnął mnie całkowicie do defensywy. Tak się zapamiętał w zadawaniu razów, że zapomniał całkowicie o obronie. Wykorzystując lukę w jego obronie, uderzyłem go silnie w skroń. Przewracając białkami padł nieprzytomny.
Moja radość była krótka. Trzeci z nich, dotąd niezwiązany walką zaatakował mnie. Pierwszym ciosem wytrącił mi broń z ręki, a drugim powalił na ziemię dotkliwie raniąc. Myślałem że już po mnie. Wyszczerzył kły i z krwiożerczym błyskiem w oczach rzucił się na mnie. Uratował mnie zwykły łut szczęścia. Poślizgnął się na krowim placku. Z okrzykiem zaskoczenia przeleciał nade mną uderzając w przydrożne drzewo. Zbierając resztki sił odwróciłem się powoli. Siedział pod drzewem patrząc się na mnie żałośnie. Twarz miał zakrwawioną... dostrzegłem, że brakowało mu lewego górnego kła. Dotknąłem go ręką. Z jego ciała popłynęła życiowa energia lecząc moje rany. Zbladł... Z głośnym skowytem, niczym kundel obity kijami rzucił się do ucieczki. Wstałem z ziemi otrzepując z kurzu swe wspaniałe szaty. Rozglądnąłem się w poszukiwaniu Aldarisa. Był w opałach - jego przeciwnik nieźle złoił mu skórę. Kątem oka zobaczyłem jakiś błysk. W moim kierunku leciała kula ognia. Uskoczyłem... Aldaris nie miał tyle szczęścia. Wrzasnął przeraźliwie i rzucił się do panicznej ucieczki. Widząc, że nieprzyjaciel ma liczebną przewagę rozpocząłem taktyczny odwrót rzucając się w ślad za moim towarzyszem. Drogowskazem był mi ogień palący się na pewnej części ciała Aldarisa. Nie ścigali nas, im chyba też nieźle się oberwało. Aldaris co chwila pojękiwał. Widać było, że przypalona magicznym ogniem żydź musiała go piec niemiłosiernie. Wykorzystując resztki sił mentalnych poprosiłem bogów by uleczyli go. Przez resztę drogi szliśmy w milczeniu rozpamiętując gorzką porażkę.


09 kwi 2008 23:50:16
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron