Zapraszamy do komentowania naszego nowego artykułu - Ostrów Wielkopolski wprowadza e-tornistry.

Myślę, że lobby wydawnicze/księgarskie szybko utemperuje takie zapędy...Osobiście uważam, że powinno być tak jak za moich czasów. Za duży wybór pseudpodręczników za mało podręczników... Mnie ciekawi inna kwestia. Chodzi o reakcję nauczycieli ws. czytników. Czy jak bym wysłał syna z czytnikiem i wszystkimi książkami w nim...Bo przecież łatwiej się złożyć w dwie osoby i kupić podręczniki a potem je zeskanować. Zawsze to taniej...

Tego też by wydawnictwa nie pochwaliły Jeśli takie elektroniczne podręczniki by były tanie, to inwestycja w czytnik (jedna sztuka na kilka/kilkanaście lat nauki) mogłaby się z powodzeniem zwrócić.

Ciekawe tylko, jak długo te czytniki w gimnazjach będą miały ekrany w całości. I kto pokrywa koszty wymiany uszkodzonych części.

Generalnie pomysł mi się bardzo podoba, bo zresztą jakieś 2 czy 3 lata temu miałem bardzo podobną koncepcję którą przedstawiłem na forum, chyba w wątku o laptopach, ale wygląda na to, że gdzieś to Mori wyciał w międzyczasie

Kopia zapasowa... a z oryginałem to chyba mogę robić co chcę (w sensie pożyczyć komuś)?

Pomysł jest bardzo ciekawy, zobaczymy jak w praktyce będzie to wygladało. Jak na razie to duży plus dla zdrowia i koniec z dźwiganiem 5 kilogramowych tornistrów z książkami zeszytami, lepsza ochrona środowiska (mniejsza produkcja papieru) itp.
Największe obawy to mam do tego jak te czytniki sprawdzą się w warunkach bojowych... Czyli rzucanie plecakami i tudzież za mocnego przyciskania rysików do ekranu itp. (jak to w szkole wszystko jest możliwe). I ciekawe jak będzie z odpornością sprzętu na wszelkie próby ominięcia zabezpieczeń (wgrywanie software czy modyfikacje firmware itp.)
A przypomniało mi się ciekawe jak bedą pisać sprawdziany na czytnikach, bo to bez sensu jak będą pisać i w każdym momencie będą mieli dostęp do wikipedii.
Niemniej pochwała się należy za pionierski pomysł i próbę jego realizacji.

Przed chwilą widziałem w TV, że sprawdziany nie będą pisane na czytnikach, pozostaje tradycyjny sposób. O reakcję nauczycieli się nie obawiam, lepiej mieć elektroniczny podręcznik niż żaden. A co do wydawnictw, to chyba mają pole do popisu, rynek e-podręczników to na razie ziemia niczyja.

Mam cichą nadzieję, że to światełko w tunelu to nie światła przednie lokomotywy, a dzieciaki nie zdemolują sprzętu...
Btw, może amazon rozpali naszym jakieś ognisko pod tyłkiem

Widać, że "ostrow24.tv" nie ma pojęcia o czytnikach - ciągle nazywają to "tablet"

Czyli czytniki trafiają pod strzechy?

Taaa, korzystanie ze skanu na co dzień. To już lepiej mnie powieście...
Może nie na poziomie gimnazjum, ale jak dla mnie sprawdzian polegający na wkuciu na pamięć na przykład rocznika statystycznego (a miałem takie) jest bez sensu i wprowadzenie czytników wymusiło by na nauczycielach, żeby robili sprawdziany sprawdzające umiejętność rozwiązania problemu (przy użyciu dowolnych, wszystkich dostępnych środków), a nie odtwórczą wiedzę. Jeżeli musisz rozwiązać jakiś problem, a nie umiesz, to internet Ci nie pomoże. Owszem, przy historii byłby problem, ale już na Polskim, czy Matmie nie koniecznie. Miałem na przykład wykładowcę, który powiedział, że na egzamin możemy przyjść z czymkolwiek: kalkulatorami, laptopem z internetem, podręcznikiem, notatkami. Dlaczego? Bo my mamy to umieć zrobić, nie ważne jak. No ale 3/4 nauczycieli nie było by w stanie do przyjęcia takiego podejścia.

A odnośnie niszczenia sprzętu: umowa użyczenia z rodzicami i przeniesienie na nich odpowiedzialności. Niech wychowają pociechy, żeby nie niszczyły sprzętu, albo za to płacą.

OCR, pdftoepub ?

Zgadzam się z przedmówcą, z tym że, jak dla mnie to historia nie stanowi tu wyjątku. Sprawdziany w stylu "podaj datę" są mniej wartościowe niż sprawdzian "podaj przyczyny konfliktu X i Y", "z jakich powodów A został królem". Prawidłowo sformułowane pytanie powoduje, że i tak trzeba nauczyć się materiału. A ucznia zielonego, który dopiero na klasówce wertuje wikipedię, a na pytania odpowiada nieskładnie i tak stosunkowo łatwo odróżnić i ocenić na 2 lub 3.

To nie telewizja - w materiałach z Urzędu Miasta co chwilę pojawia się to słowo.
http://www.ostrow-wielkopolski.um.gov.p ... 27337.html

Ja rozumiem urzędnicy - ale żeby firmy, które za to odpowiadają technologicznie?


Zupełnie nie wykorzystany potencjał, żeby wypromować czytniki ekranu oraz same Booxy...

Podstawowy błąd jaki robią obecnie pedagodzy, to przekonanie, że szkoła może nauczyć rozwiązywania problemów w sposób łatwy i przyjemny. Sam byłem parę lat nauczycielem matematyki i jestem przekonany, że wiedza jest podstawą każdego rozumowania. To znaczy, najpierw w głowie trzeba mieć zgromadzony ogromny zasób wiedzy na różne tematy, a dopiero potem rozum zacznie zauważać związki między faktami, wychwytywać sprzeczności w błędnym rozumowaniu. Nie da się stworzyć mądrego człowieka, pozbawionego wiedzy. Dlatego proces uczenia nigdy nie będzie prostą i przyjemną zabawą (jak chciało wielu reformatorów oświaty). Nie da się zostać historykiem, bez wkuwania tysięcy dat i faktów, nie da się zostać matematykiem bez wkucia setek definicji, tysięcy twierdzeń i wzorów. Do każdego egzaminu z Analizy matematycznej (prawie co semestr, przez 3 lata) trzeba było wkuwać na pamięć przez dwa tygodnie, po kilkanaście godzin dziennie. Wierzcie mi nikt nie jest taki mądry, żeby wymyślił definicję zdefioniowaną już przez kogoś, albo twierdzenie Fermata. To wielki błąd założyć, że wiedza jest w internecie, a my nauczmy się tylko myśleć- BO SIĘ NIE NAUCZYMY.
Kolejna sprawa odpowiedzialność rodziców za sprzęt. W Polsce jest o wiele wiele więcej biedy niż wynika to z propagandy sukcesu na ONECIE, czy GAZECIE. Jak wyegzekwować zwrot od rodziców, którzy poza zasiłkami z pomocy nie mają żadnych legalnych dochodów? Pierwsze co zrobią to sprzedadzą czytnik. Prozdrawiam.

Panowie, panowie! Dyskusję proszę toczyć o temacie, bez wycieczek osobistych. Podając, w miarę możliwości, jakieś źródła swojej argumentacji. Dalsze posty nie na temat będę moderował/wycinał (tak jak ten, który właśnie zniknął).

O sprzęt się martwię - dzieciaki głupie nie są i pewnie nie takie rzeczy noszą.
Ciekawe czy sami rodzice się przekonają do takich rzeczy.